"Ruski ekstrem", czyli Niemiec w Moskwie

Aktualizacja:
"Ruski ekstrem", czyli jak przeżyć w Moskwie
"Ruski ekstrem", czyli jak przeżyć w Moskwie
TVN24
"Ruski ekstrem", czyli jak przeżyć w MoskwieTVN24

W Rosji można przeżyć więcej przygód i dostać zastrzyk adrenaliny przez jeden dzień, co w Niemczech przez cały rok - tak obrazowo o życiu w Rosji mówi niemiecki korespondent w Moskwie Boris Reitschuster. Pewnie dlatego opisując ten kraj używa terminu "ruski ekstrem". O swoim oglądzie Rosji opowiedział w rozmowie z TVN24.

Boris Reitschuster wyjechał do Moskwy 20 lat temu, tak polubił to miasto, że postanowił zostać.

W rozmowie z dziennikarką TVN24 Magdą Raczkowską wspominał o swoich pierwszych rosyjskich doświadczeniach i ogromnych różnicach między Niemcami Zachodnimi a Rosją. - To było niesamowite. Przyjechałem z Niemiec Zachodnich, tam nigdy niczego nie brakowało. W Rosji po raz pierwszy zobaczyłem puste półki w sklepie. Gdy wreszcie mogłem kupić butelkę mleka, czułem się szczęściarzem - rozpamiętywał.

"Ruski ekstrem"

Niemiecki korespondent posługuje się terminem "ruski ekstrem".

Dziennikarka TVN24, dopytywała o definicję tego określenia: to coś przerażającego czy wspaniałego? - Oba słowa to oddają. Jest i strasznie i fantastycznie - mówił. I dodał: - W Rosji można przeżyć więcej przygód i dostać zastrzyk adrenaliny przez jeden dzień, co w Niemczech przez cały rok.

Putin carem prawa

Dlaczego rosyjski rząd jest tak daleko od zwykłych ludzi? - Tam nigdy nie było kościoła takiego jak katolicki, takiego jak w Zachodniej Europie, który byłby niezależny do władzy. W Rosji bogiem był car, Kościół zawsze władzy towarzyszył, ta władza oznaczała siłę Ludzie do tego przywykli - mówił Reitschuster. Na pytanie, czy obecny rosyjski premier i były prezydent Wadimir Putin jest takim carem, niemiecki korespondent w Moskwie odpowiedział krótko i zdecydowanie: - Tak, oczywiście.

- Państwa Europy Zachodniej są przekonane, że w Rosji za Jelcyna była demokracja, przyszedł zły Putin i wszystko zmienił. To nieprawda - stwierdził. Jego zdaniem, pod rządami Borysa Jelcyna nie było "prawdziwej demokracji", natomiast był - jak to określił "feudalizm". - Ale ludziom demokracja zaczęła się wówczas źle kojarzyć. Pojawiła się nostalgia za Związkiem Radzieckim, dlatego Putin jest tak popularny - stwierdził.

Rola prezydenta prawa

Reitschuster oceniał też rolę, jaką odgrywa w Rosji Dmitrij Miedwiediew. - Porównuję to do nauki jazdy. Za kierownicą siedzi kursant, ale władzę nad pedałami ma instruktor. Na tylnym siedzeniu siedzą kontrolerzy, oligarchowie - tak obrazowo opisał kremlowski zależności i układy.

Wyrok śmierci

Niemiecki dziennikarz mówił też o niełatwym życiu dziennikarza w Moskwie. - Ktoś powiedział, że książką o Putinie, która ukazała się na Zachodzie wydałem na siebie wyrok śmierci - wspominał. Jak mówił, był aresztowany przez policję i bity przez funkcjonariuszy.

- Wszystkie te zdarzenia zostały zgłoszone do ambasady niemieckiej, nawet do ministerstwa spraw zagranicznych. No i nic - mówił.

Mimo tych trudnych doświadczeń, Reitschuster nie przestaje się uśmiechać. - Jeśli bym się nie śmiał, płakałbym. To jedyny sposób by nie zwariować (...) - powiedział.

Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24