Niewiele brakowało, by uroczysta pasterka w Diepenbeek w belgijskiej Limburgii zakończyła się tragedią. Kilka godzin po zakończeniu wigilijnej mszy pod naporem śniegu runął dach 72-letniego kościoła. Wcześniej w świątyni przebywało około dwustu wiernych.
Diepenbeek leży ok. 90 kilometrów na wschód od Brukseli.
Do zawalenia doszło ok. godziny 4 nad ranem w pierwszy dzień świąt. Od północy w 72-letnim ceglanym kościele odprawiana była uroczysta pasterka. Skończyła się niedługo przed katastrofą, wszyscy zdążyli opuścić świątynię.
Nikt by nie przeżył
- Mieliśmy mnóstwo szczęścia - skomentował ksiądz Alain Vanherle, który odprawiał mszę. - Gdyby to zdarzyło się w trakcie nabożeństwa, nikt by nie przeżył - dodał.
Powód zawalenia? Jak tłumaczy Vanherle głównym powodem był śnieg i lód zalegający na dachu kościoła. Jak dodaje, pośrednią przyczyną były drgania wywołane przez wiernych i... kościelne organy.
Źródło: ENEX
Źródło zdjęcia głównego: ENEX, fot. EPA