"Rozdawanie dzieci w telewizji to skandal". "Inaczej zjadłby je pies lub kot"


W Pakistanie zawrzało po tym, jak w telewizyjnym show prezenter w ramach nagrody wręczył zwycięzcom dzieci. - To najgorszy sposób, by podnieść oglądalność - przekonują oburzeni zachowaniem gospodarza programu. On sam broni się mówiąc, że gdyby nie teleturniej, dzieci po prostu zmarłyby na ulicy.

Aamir Liaquat Hussain w ubiegłym tygodniu w programie "Amaan Ramazan" wręczył dwóm parom kilkutygodniowe niemowlęta jako nagrody za prawidłowe odpowiedzi na pytania dotyczące Koranu. W planach jest przyznanie chłopca kolejnej bezdzietnej rodzinie. - Gdybyśmy nie znaleźli tej dziewczynki, zjadłby ją pies lub kot - powiedział Hussain w programie, zanim przekazał dziecko nowym rodzicom. Na widowni wybuchły brawa. Porzucone przez rodziców dzieci zostały przygarnięte przez organizację Chhipa Welfare Association. Ta przekonuje, że rodzice zostali wytypowani już wcześniej i sprawdzeni oraz że nie rozdaje dzieci "w ciemno". Zapowiedziała też, że w najbliższych dniach przekaże telewizji kolejne dziecko.

"Dzieci to nie rzeczy"

Sam Hussain również zachęca rodziny, których nie stać na wychowanie dziecka, o przekazanie go do jego programu. - Zamiast je zabijać, rodzice powinni przekazać je doktorowi Aamirowi - napisano na jego stronie internetowej. Producenci programu nie chcą komentować sprawy. W samym Pakistanie rosną jednak głosy oburzenia. Wielu ludzi jest zniesmaczonych postępowaniem Hussaina. "Dzieci to nie rzeczy" - napisał jeden z internautów na facebookowej stronie Chhipa Welfare. "W Europie rodziców sprawdza się przez co najmniej rok, zanim dziecko do nich trafi. Co jest z wam nie tak?" - dodaje inny. Pozostali piszą: "Jak te dzieci będą się czuły, gdy dorosną? Wstyd!". Są i tacy, którzy rozdawanie dzieci popierają. Piszą w internecie, że to "świetna robota" i że "Allah tego chciał".

Wolne media

Program Husseina to nie jedyne kontrowersyjne show w Pakistanie. W ostatniej dekadzie telewizja przeżywa tam rozkwit za sprawą liberalizacji przepisów dotyczących nadawania po latach państwowej kontroli mediów. Prezenterzy walczą wręcz o miano największego skandalisty. W ostatnim czasie w surowym obyczajowo kraju popularność zdobywa m.in. program, w którym pary nakłaniane są do niemoralnych zachowań. Sam Hussein zresztą już wcześniej budził wiele kontrowersji. W programie rzucał grubymi żartami w obecności muzułmańskich duchownych, gościł też ludzi nawołujących otwarcie do zabijania osób związanych z reformatorskim ruchem islamu Ahmadijja. Dwa dni po emisji show media doniosły o śmierci dwóch wysoko postawionych członków ruchu. - Nie ma nic, czego by nie zrobili dla pozyskania widzów - tak sytuację komentuje Sami Shah, pakistański komik i aktor. - Gdybym był cynikiem, powiedziałbym, że to się może źle skończyć. Ale ponieważ jestem realistą, uznam, że to już się skończyło. W najgorszy z możliwych sposób - ocenia.

Autor: /jk / Źródło: Reuters, India Today