"Drakońskie prawo", "powrót represyjnej przeszłości", "cios w społeczeństwo obywatelskie" - tak opozycja i obrońcy praw człowieka komentują - podpisaną przez prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa - ustawę rozszerzającą uprawnienia Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Nowa regulacja pozwoli FSB - następczyni radzieckiego KGB - wezwać osoby podejrzewane o to, że "stwarzają warunki lub tworzą przyczyny do popełnienia przestępstwa".
Kontrowersyjnych zapisów domagał się Medwiediew, a zapisy przyjęła w lipcu Duma Państwowa. Według zwolenników nowego prawa, ustawa będzie odstraszać przed popełnianiem przestępstw.
Areszt bez wyroku?
Nowa regulacja pozwala FSB wezwać osoby podejrzewane o to, że "stwarzają warunki lub tworzą przyczyny do popełnienia przestępstwa". Obywatele, którzy się nie podporządkują poleceniu lub ostrzeżeniu pracownika FSB, będą podlegać karom grzywny od 500 do 50 tys. rubli (13 do 1300 euro) lub aresztu do 15 dni.
Projekt ustawy był krytykowany zarówno przez rosyjską opozycję, jak i organizacje praw człowieka, obawiające się, że pozwoli ona na przetrzymywanie przez FSB ludzi w areszcie bez wyroku sądu.
Ustawa "narusza konstytucyjne prawa"
Przeciwnicy zapisów uważają, że zmiany w prawie mogą zostać użyte do zatrzymywania działaczy opozycji i niezależnych dziennikarzy, a także do udaremnienia demonstracji i protestów. - Będziemy protestować przeciwko tej ustawie, która narusza nasze konstytucyjne prawa - powiedziała szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej, 82-letnia Ludmiła Aleksiejewa.
- Ta ustawa jest ciosem w społeczeństwo obywatelskie - zapowiedział Lew Ponomariow, lider Ruchu na rzecz Praw Człowieka. Zdaniem Borysa Niemcowa, byłego wicepremiera Rosji i opozycyjnego liberała, "ustawa jest skierowana przeciwko opozycji". - To jest drakońskie prawo, które nie ma precedensu w świecie i kojarzy się z naszą represyjną przeszłością - ocenił Niemców.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP