Prokurator przekazał "ogromną ilość nowych materiałów" do sądu rozpatrującego wniosek o zdelegalizowanie struktur Aleksieja Nawalnego - podała agencja Reutera, powołując się na współpracowników opozycjonisty.
W poniedziałek w moskiewskim sądzie odbyło się pierwsze posiedzenie sądu w sprawie uznania Fundacji Walki z Korupcją Aleksieja Nawalnego, Fundacji Obrony Praw Obywateli, a także ruchu społecznego Sztaby Nawalnego za organizacje ekstremistyczne. Wniosek w tej sprawie moskiewska prokuratura złożyła w połowie kwietnia. Uzasadniała, że organizacje Nawalnego "pod pozorem liberalnych haseł pracują nad stworzeniem warunków do destabilizacji sytuacji społeczno-politycznej w Rosji".
Poniedziałkowa rozprawa została przełożona - poinformowali obrońcy Nawalnego. Kolejna ma odbyć się 9 czerwca. Prawnik z grupy obrońców praw człowieka Komanda 29 Maksim Oleniczew, który nie został wpuszczony na salę rozpraw, twierdził, że "sąd i prokuratura przestraszyły się dużej liczby wniosków". Mówił, że obrona przygotowała dokumenty, liczące ponad 400 stron. Prokuratura również dodatkowo załączyła do sprawy sześć tomów akt, co najwyraźniej stało się przyczyną decyzji moskiewskich sędziów.
"2 tysiące stron jawnych dokumentów"
Proces ma być zamknięty ze względu na tajność szeregu materiałów sprawy - podał dziennik "Kommiersant", informując czytelników o "przeanalizowaniu ponad 2 tysięcy stron jawnych dokumentów, by zrozumieć, na czym opierają się zarzuty prokuratury".
"Materiały zawierają kilka list osób, które wcześniej stanęły przed sądem pod zarzutem ekstremizmu, naruszenia prawa o zgromadzeniach czy udziału w działalności niepożądanej organizacji. Oprócz współpracowników Aleksieja Nawalnego figurują na niej także inne osoby: działacze, niezależni politycy i zwykli ludzie, których związki z opozycją niekiedy nie są nawet pośrednio wskazywane. Nie ma takiego związku na przykład w przypadku Iriny Sławinej, (nieżyjącej - red.) dziennikarki z Niżnego Nowogrodu, która została oskarżona o usprawiedliwianie terroryzmu" - podał "Kommiersant".
"Prawie wszystkie oskarżenia o ekstremizm opierają się na komentarzach, rzadziej na postach w sieciach społecznościowych zawierających tak zwane 'niebezpieczne treści' z 'wezwaniami do masowych zamieszek' lub 'demonstrujących swastykę'" - napisał dziennik. Przypomniał, że niektóre z list zawartych w materiałach sprawy zostały przekazane przez prokuratorów okręgowych w odpowiedzi na wnioski prokuratury generalnej jeszcze na początku lutego, po masowych protestach zwolenników Nawalnego.
Agencja TASS podała w poniedziałkowej depeszy, że Nawalny zwrócił się za pośrednictwem prawników o zgodę na udział w posiedzeniu moskiewskiego sądu w sprawie uznania Fundacji Walki z Korupcją i Sztabów Nawalnego za organizacje ekstremistyczne. - Sąd jednak nie przystąpił jeszcze do rozpatrywania tego wniosku - mówił TASS adwokat Jewgienij Smirnow.
Źródło: Kommiersant, TASS