Rosja nie jest hazardzistką

 
Rosja hazardowi mówi niesxc.hu

Kreml nie lubi hazardu. I dlatego wprowadza zakaz gier hazardowych niemalże w całym kraju. Od 1 lipca pograć legalnie można tylko w czterech wyznaczonych, odległych od Moskwy strefach.

Ustawa o zakazie hazardu została podpisana w 2006 r. jeszcze przez Władimira Putina.

Cztery miejsca

Od 1 lipca każdy, kto będzie chciał sprawdzić, czy sprzyja mu szczęście, będzie musiał pojechać do jednego z czterech regionów. Są to: obwód kaliningradzki, Kraj Nadmorski na dalekim wschodzie, Kraj Ałtajski na Syberii oraz pas od Rostowa nad Donem po Krasnodar na południu europejskiej części Rosji.

Zanim kasyna i salony gier na dobre się tam przeniosą, upłynie jednak co najmniej kilka lat.

Poważnym minusem posunięcia Kremla jest też utrata pracy przez tysiące ludzi. Agencja Associated Press szacuje, że w związku z likwidacją istniejących kasyn pracę straci 400 tys. osób.

Kasyna jak grzyby

Zabili całą branżę z dnia na dzień. To tak, jakby władze w Londynie zamknęły wszystkie pięciogwiazdkowe restauracje, ponieważ ludzie za dużo jedzą, i powiedziały, że można je nadal prowadzić, ale w Północnej Walii Michael Boettcher

Kasyna i salony gier zaczęły rozpowszechniać się na dużą skalę po rozpadzie ZSRR. Taka sytuacja miała miejsce głównie w stolicy - Moskwie, gdzie gotówki nie brakowało.

Bardzo szybko jednak kasyna stały się przyczółkami dla działalności mafijnej. Uzależnienie od hazardu stało się zaś plagą społeczną przyrównywaną przez premiera Władimira Putina do alkoholizmu.

Pójdą na Białoruś?

Właściciele kasyn nie są zadowoleni z wprowadzonego zakazu. Wielu z nich buntuje się i zapowiada, że swoje lokale wolą przenieść na Białoruś czy do Kazachstanu zamiast do wyznaczonych stref.

Klienci też znaleźli rozwiązanie w całej sytuacji - najprawdopodobniej przerzucą się na pokera. Gra ta jest traktowana w Rosji jako sport, a nie gra hazardowa.

- Zabili całą branżę z dnia na dzień - powiedział Brytyjczyk Michael Boettcher, założyciel sieci kasyn Storm International. - To tak, jakby władze w Londynie zamknęły wszystkie pięciogwiazdkowe restauracje, ponieważ ludzie za dużo jedzą, i powiedziały, że można je nadal prowadzić, ale w Północnej Walii - dodał.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu