Telefony należące do rodzin brytyjskich żołnierzy zabitych w Iraku i Afganistanie mogły być hakowane przez "News of the World". Według "Daily Telegraph" ich numery znaleziono w dokumentach zamieszanego w sprawę, pracującego dla tabloidu detektywa Glenna Mulcaire'a.
To kolejne ciężkie oskarżenia padające pod adresem angielskiej bulwarówki. Wcześniej mówiono o tym, że "News of the World" mógł hakować telefony bliskich ofiar zamachów w Londynie z 7 lipca 2005 roku i pocztę głosową nastoletniej ofiary morderstwa Milly Dowler.
Doniesienia o możliwości naruszania prywatności rodzin poległych żołnierzy przez gazetę spotkały się z powszechnym oburzeniem. Rose Gentle, matka zabitego w 2004 roku w Basrze wojskowego stwierdziła, że jest "totalnie zdegustowana" szokującymi doniesieniami.
Zaniemówił z wściekłości
Z kolei pułkownik Richard Kemp, były dowódca służący w Afganistanie powiedział BBC, że gdy usłyszał o domniemanym hakowaniu "absolutnie zaniemówił z wściekłości". - Jeśli to okaże się prawdą, to najbardziej szokujące będzie to, że "News of the World" i siostrzana gazeta "The Sun" tak niezwykle wiernie wspierały brytyjskich żołnierzy i brytyjskie siły zbrojne - powiedział.
Z kolei rzecznik Army Families Federation zrzeszającej i wspierającej rodziny walczących w Iraku i Afganistanie Brytyjczyków oznajmił: - Rodziny, które cierpiały z powodu straty żołnierzy uznają ten atak na prywatność za obrzydliwy i nie do obronienia.
Brytyjskie ministerstwo obrony nie komentuje całej sprawy i twierdzi, że jej wyjaśnienie leży w gestii Metropolitan Police. A tam urywają się telefony: od rodzin ofiar zamachów w Londynie, od bliskich osób zamordowanych, od krewnych ofiar katastrof naturalnych. Wszyscy chcą wiedzieć, czy stali się ofiarami "News of the World".
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: TVN24