Ratownicy znów weszli do wraku Costa Concordii

Aktualizacja:

Służby ratownicze wznowiły poszukiwanie zaginionych pasażerów we wnętrzu wraku Costa Concordii. Uprzednio akcję zawieszono, ponieważ leżący burtą na skałach statek niebezpiecznie osunął się. Wcześniej burmistrz wyspy Giglio - Sergio Ortelli - oświadczył, że do minimum spadły szanse znalezienia żywych ludzi we wraku. Po wypadku zaginionych jest - według Reutera - 14 osób: dziewięcioro pasażerów i pięcioro członków załogi.

W poniedziałek w południe agencja Reutera podała informację, że akcja ratunkowa została przerwana po tym, gdy Costa Concordia "osunęła się". W sumie statek przesunął się o 9 cm w pionie i 1,5 cm w poziomie. Kilka godzin później uznano, że wrak ustabilizował się i można wznowić poszukiwania.

Wydaje się, że kapitan popełnił błędy w ocenie, które miały bardzo poważne konsekwencje; obrał kurs za blisko brzegu i należy sądzić, że jego decyzje w podejściu do sytuacji kryzysowej nie były zgodne z procedurami Costa Crociere, które w pewnych przypadkach wykraczają nawet poza standardy międzynarodowe. włoski armator Costa Crociere

Jeszcze przed świtem ratownicy pracujący na miejscu katastrofy statku Costa Concordia znaleźli ciało szóstej ofiary. Jest nią dorosły mężczyzna - podała dziś rano włoska telewizja. Ciało w kamizelce ratunkowej znaleziono na drugim pokładzie w zatopionej części statku.

Istnieją obawy, że ciała kolejnych ofiar mogą znajdować się na najniższych, całkowicie obecnie niedostępnych i zalanych poziomach. Burmistrz Sergio Ortelli wyraził nadzieję, że na częściowo zanurzonym w morzu statku wytworzył się "bąbel powietrza", dzięki któremu ktoś mógł jeszcze przeżyć.

Jak podaje Reuters, zaginionych jest 9 pasażerów i 5 członków załogi. Włoskie media wciąż piszą o 16 zaginionych. Łącznie na pokładzie olbrzymiego statku wycieczkowego, który wyruszył w rejs po Morzu Śródziemnym, były 4232 osoby z 62 krajów.

Dwa ciała i ratunek

W niedzielne popołudnie znaleziono zwłoki dwóch starszych mężczyzn - Włocha i Hiszpana. Ostatnia z trzech żywych osób, które czekały na ratunek na pokładzie leżącego statku, została uratowana kilka godzin wcześniej.

Z każdą chwilą poszukiwania mogą stać się trudniejsze, ponieważ w środę mają znacznie pogorszyć się warunki pogodowe w tym rejonie Morza Tyrreńskiego. Wzburzone fale mogą poruszyć wrak i przenieść go nawet na pobliską głębinę, w której prawie cały się zanurzy.

Nie tracą nadziei

Sztab kryzysowy nie traci nadziei, że na liście zaginionych mogą być najtrudniejsi do odnalezienia cudzoziemcy, którzy na własną rękę opuścili miejsca, gdzie po ewakuacji udzielono im pierwszej pomocy.

Tak stało się w przypadku dwojga turystów z Japonii, którzy po dotarciu na ląd wsiedli do autobusu, jadącego do Rzymu. Znaleźli tam miejsca w hotelu i dopiero potem zgłosili się do ambasady swego kraju.

Znaleźli czarną skrzynkę

Ekipy ratownicze, pracujące w miejscu katastrofy odnalazły czarną skrzynkę, która pozwoli ustalić okoliczności uderzenia statku o podmorską skałę. Przede wszystkim wymaga wyjaśnienia, to dlaczego ogromny wielopiętrowy wycieczkowiec znalazł się zaledwie 150 metrów od brzegu wyspy Giglio, a więc w miejscu, w którym, jak się podkreśla, nigdy nie powinien być.

Kolejną bulwersującą według mediów sprawą jest to, że alarm dla pasażerów i załogi został ogłoszony dopiero po godzinie od uderzenia o skałę, które spowodowało gigantyczną wyrwę w kadłubie. Niejasne jest, dlaczego kapitan, aresztowany na wniosek prokuratury, nie wysłał sygnału SOS. Co więcej, jak wynika z pierwszych ustaleń, to nie statek skontaktował się ze sztabem operacyjnym na lądzie, by poinformować o problemach, ale to personel tej centrali nawiązał z nim łączność.

Firma będzie blisko kapitana i zapewni mu niezbędną pomoc, ale musimy stawić czoła faktom i nie możemy odrzucić błędu człowieka [jako przyczyny katastrofy - red.]. dyrektor generalny Costa Crociere, Luigi Foschi

Według komentatorów wątpliwości co do winy za tragedię nie pozostawia oświadczenie armatora. W poniedziałek w południe dyrektor Costa Crociere uznał, że do katastrofy doszło w powodu "błędu człowieka". - Firma będzie blisko kapitana i zapewni mu niezbędną pomoc, ale musimy stawić czoła faktom i nie możemy odrzucić błędu człowieka [jako przyczyny katastrofy - red.] - powiedział na konferencji prasowej w Genui dyrektor generalny Costa Crociere, Luigi Foschi.

Foschi poinformował też, że na pokładzie statku znajdowało się 2300 ton paliwa. Podkreślił jednak, że na razie nie stwierdzono żadnych śladów świadczących o tym że doszło do przecieku.

- Mamy milion lojalnych klientów. To [katastrofa] będzie miało swoje negatywne skutki, ale mamy nadzieję, że odzyskamy zaufanie naszych klientów - mówił dyrektor Costa Crociere.

"Kapitan popełnił błędy w ocenie"

Jeszcze w niedzielę wieczorem w specjalnym oświadczeniu wskazano na błędy kapitana. "Wydaje się, że kapitan popełnił błędy w ocenie, które miały bardzo poważne konsekwencje; obrał kurs za blisko brzegu i należy sądzić, że jego decyzje w podejściu do sytuacji kryzysowej nie były zgodne z procedurami Costa Crociere, które w pewnych przypadkach wykraczają nawet poza standardy międzynarodowe" - ogłosił właściciel statku, włoski armator Costa Crociere, odnosząc się do postawy kapitana, który opuścił statek na początku ewakuacji pasażerów, gdy wielu jeszcze stało w kolejce do szalup ratunkowych.

Poinformowano jednocześnie, że kapitan wycieczkowca Francesco Schettino, zatrzymany na wniosek prokuratury, został zatrudniony w tej firmie w 2002 roku i przeszedł wszelkie wymagane szkolenia. Sama firma zapewniła o tym, że przestrzega w pełni norm bezpieczeństwa, a jej statki spełniają w tym względzie wszystkie wymagania.

CZYTAJ WIĘCEJ O PRAWDOPODOBNYCH PRZYCZYNACH KATASTROFY

Przepraszają za cierpienie i ból

Armator zapewnił o swym "najgłębszym bólu z powodu strasznego wypadku, który dotknął gości, pracowników i statek". Armator "przeprasza za cierpienie i ból, jakich doświadczyły te osoby i składa najszczersze kondolencje rodzinom ofiar" - głosi komunikat.

"Około tysiąca pracowników Costa Crociere na całym świecie pracuje od piątkowego wieczoru zajmując się tym strasznym wypadkiem, a ich priorytetem było wspieranie akcji ratunkowej, pomoc klientom oraz załodze i odwiezienie ich do miejsc zamieszkania" - podkreślił armator.

Byłeś na pokładzie Costa Concordii podczas katastrofy? Skontaktuj się z redakcją Kontaktu 24:

Telefon: 22 324 24 24, sms: 516 4444 16, mail: kontakt24@tvn.pl

Źródło: reuters, pap