Organizator akcji, Andrij Biłecki, były dowódca batalionu ochotniczego Azow, obecnie deputowany parlamentu Ukrainy ogłosił, że piątkowy protest to ostrzeżenie. – Nie zamierzamy teraz wkraczać do budynku parlamentu. Będziemy jednak dążyć do spełnienia naszych postulatów. Nie pozwolimy przeprowadzać wyborów w Donbasie – oznajmił.
Protest aktywistów korpusu cywilnego pułku Azow (wcześniej batalionu ochotniczego, walczącego z rebeliantami w Donbasie) jest związany z niedawnym oświadczeniem prezydenta Petra Poroszenki, który powiedział, że wybory w miejscowościach kontrolowanych przez rebeliantów mogłyby się odbyć do końca tego roku.
Prezydent zastrzegł przy tym, że muszą zostać spełnione takie warunki, jak całkowite wstrzymanie ognia i uwolnienie jeńców.
Race przed parlamentem
Andrij Biłecki twierdzi, że wybory na wschodzie Ukrainy mogą się odbyć tylko wtedy, kiedy Ukraińcy odzyskają całkowitą kontrolę nad granicą z Rosją w okupowanym regionie. Przez niekontrolowane przejścia Rosja dostarcza separatystom broń i paliwo.
Uczestnicy marszu odpalili przed gmachem parlamentu race. Budynek był chroniony przez szczelny kordon policji.
Pułk Azow został włączony w struktury Gwardii Narodowej. Wcześniej ukraińskie media podały, że w marszu biorą udział żołnierze czynnej służby, jednak gwardia zdementowała te doniesienia.
Cywilny korpus Azow jest ruchem społecznym. Jego członkami są m.in. byli żołnierze batalionu, którzy walczyli w Donbasie, a także wolontariusze.
Autor: tas/ja / Źródło: newsru.ua, liga.net