Muammar Kaddafi nie żyje. To finał libijskiej rewolucji. Teraz trzeba odbudować kraj. Sąsiedzi Libii, którzy również w drodze rewolucji pozbyli się swoich dyktatorów, pomimo upływu miesięcy, są nadal dalecy od stabilizacji. W Tunezji zbliżają się pierwsze wybory, podobnie w Egipcie.
Obalenie Hosniego Mubaraka i Ben Aliego kosztowało Egipcjan i Tunezyjczyków zdecydowanie mniej krwi. W porównaniu z klasyczną wojną domową w Libii, rewolucje w ich krajach odbyły się przy małych stratach. Jednak pomimo upływu ponad pół roku, zarówno w Egipcie jak i Tunezji, sytuacja niewiele się zmieniła.
W Tunezji zbliżają się wybory do ciała, które będzie miało napisać nową konstytucję. Do walki politycznej stanie oszałamiająca liczba 11 tysięcy kandydatów i 110 ugrupowań. Już pojawiają się podejrzenia, że może dojść do wyborczych fałszerstw.
W Egipcie władza pozostaje w rękach wojskowych, którzy przed końcem roku powinni przeprowadzić wybory do nowego parlamentu. Sytuacja w kraju jest jednak daleka od stabilnej. Wojsko na początku października krwawo stłumiło protesty Koptów zabijając 26 osób.
Niezależnie od wyniku wyborów w obu tych krajach, zwycięzcy będą musieli rozwiązać te same problemy, które w znacznej mierze przyczyniły się do upadku dyktatorów. Bezrobocie, bieda i korupcja. Oznacza to lata pracy i napięć społecznych. W poważnie osłabionej wojną Libii, proces ten może być jeszcze trudniejszy i dłuższy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24