"Putin, idź sobie" skutkuje aresztem


Chodnik przed Białym Domem w Moskwie (siedziba rządu) był sceną nietypowego protestu. Wziął w nim udział jeden opozycjonista, Ilja Jaszyn. Jeden z liderów ruchu "Solidarność" trzymał plakat z napisem "Putin, idź sobie". Jego akcja zakończyła się powaleniem na asfalt i przewiezieniem do aresztu.

Pomimo tego, że jednoosobowa pikieta nie wymaga zgody władz, to akcja Jaszyna wycelowana w premiera, trwała tylko 10 minut. Tyle czasu zajęło czynnikom wyższym podjęcie i wykonanie decyzji, że protest nie jest mile widziany.

Opozycjonistę na brutalnie powaliło na ziemię czterech funkcjonariuszy Federalnej Służby Ochrony (FSO), a następnie został przewieziony na pobliski posterunek milicji. Tam oskarżono go o znieważenie milicjanta, za co grozi mu kara do 15 dni aresztu.

Putin obrazą dla narodu

Jaszyn, to jeden z najpopularniejszych polityków młodego pokolenia w Rosji. Jego liberalny ruch domaga się dymisji Putina, któremu zarzuca korupcję i dławienie demokracji. Solidarność zebrała już ponad 63 tys. podpisów pod apelem o odwołanie szefa rządu, co leży w gestii prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa.

- Nie ulega wątpliwości, że Putin nigdy dobrowolnie nie zrezygnuje ze sprawowania władzy w Rosji. Jego niezłomne zdecydowanie, by rządzić dożywotnio, wynika nie tyle z samej żądzy władzy, ile ze strachu przed odpowiedzialnością za dotychczasowe dokonania - wskazuje Solidarność w swojej odezwie.

- Taki władca, to dla narodu obraza, a dla kraju - śmiertelne niebezpieczeństwo. Tego krzyża Rosja dłużej dźwigać nie zdoła - dodają członkowie ugrupowania.

Źródło: PAP, tvn24.pl