Dziś spotkanie Władimira Putina z Georgem W. Bushem. Prezydent Rosji będzie zabiegać o powstrzymanie instalacji tarczy antyrakietowej w Czechach i Polsce, prezydent USA o nałożenie sankcji na Iran. Spotkaniu przywódców towarzyszą protesty społeczne.
Spotkanie w niedzielę i poniedziałek George'a W. Busha z Władimirem Putinem w Kennebunkporcie, w stanie Maine, raczej nie przyniesie przełomu w złych ostatnio stosunkach między USA i Rosją - przestrzegają amerykańscy eksperci i komentatorzy.
Mnożą się kwestie sporne między USA a Rosją. Putin ma pretensję do Waszyngtonu o plany umieszczenia europejskich elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach, forsowanie dalszego rozszerzenia NATO, w tym ewentualnego przyjęcia do sojuszu Gruzji, oraz wspieranie prozachodniego prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki.
Specjalista ds. rosyjskich w konserwatywnej fundacji Heritage, Ariel Cohen, uważa, że spotkanie w Kennebunkport jest praktycznie ostatnią okazją poprawy stosunków między obu państwami, zanim Bush i Putin nie odejdą ze swych stanowisk; w Rosji i USA w 2008 roku odbywają się wybory prezydenckie. Obaj przywódcy spotkają się jeszcze w tym roku na szczycie APEC (państwa Azji i Pacyfiku), ale na krótko.
Zdaniem ekspertów, Putinowi zależy na tym, aby przekonać Busha do zarzucenia projektu tarczy antyrakietowej w Europie. Właśnie temu służyć miała złożona niedawno oferta udostępnienia Amerykanom postsowieckiego radaru w Azerbejdżanie, przedstawiona jako alternatywa dla baz tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach. Putin sugerował też, że wyrzutnie rakiet przechwytujących można umieścić np. w Iraku.
Biały Dom odpowiedział już jednak, że bazę w Azerbejdżanie może traktować jedynie jako ewentualne "uzupełnienie" całego systemu, gdyż jej parametry techniczne i lokalizacja nie odpowiadają amerykańskim planom tarczy. Eksperci są zgodni, że administracja Busha jest zdecydowana je kontynuować, bez względu na rosyjskie protesty.
- Ta administracja chce przejść do historii kładąc podwaliny pod system obrony antyrakietowej - powiedział były dyplomata i ekspert waszyngtońskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Steven Pifer na panelu w CSIS przed spotkaniem Bush-Putin.
Rząd amerykański ma wciąż nadzieję przekonać Rosję do poparcia sankcji ONZ wobec Iranu, aby izolować islamski reżim i zmusić go do rezygnacji ze zbrojeń nuklearnych. Przewiduje się wszakże, iż determinacja Waszyngtonu, by budować tarczę w Polsce i Czechach sprawi, że Rosja nie pójdzie na rękę Bushowi w sprawie Iranu.
Inna kość niezgody to problem Kosowa. USA popierają "nadzorowaną niepodległość" tej zamieszkanej w 90 procentach przez Albańczyków prowincji Serbii i chcą uchwalenia sankcjonującej to rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Rosja zapowiedziała już weto w tej sprawie i nikt nie oczekuje, by Putin zmienił zdanie w Kennebunkporcie.
Komentatorzy podkreślają, że pozycja Busha jest przed tym spotkaniem słabsza niż pozycja Putina - według sondaży, jego polityka cieszy się aprobatą zaledwie około 30 procent Amerykanów, podczas gdy rosyjski prezydent jest w swoim kraju bardzo popularny i popiera go zdecydowana większość Rosjan.
Na szczycie, jak się przewiduje, poza ogólnikowymi deklaracjami o przyjaźni dojdzie co najwyżej do zaanonsowania jakichś mniej znaczących porozumień, na przykład o współpracy w dziedzinie pokojowego wykorzystania energii nuklearnej. Jednak w obecnej atmosferze - na co zwracają uwagę eksperci - wszelkie układy z Rosją będą miały trudności z zatwierdzeniem przez Kongres.
Wizyta Putina jest dla wielu Amerykanów okazją do pokazania swojego sprzeciwu wobec polityki Busha. W niedzielę kilkaset osób zgromadziło się protestując przeciwko polityce obecnej administracji. Nawoływano do impeachmentu Busha i wiceprezydenta Dicka Cheneya.
Choć Bush i jego coraz mniej popularna polityka wobec Iraku były głównym celem protestu, część jego uczestników protestowała także przeciwko wojnie w Czeczenii. Wznoszono hasła: "Bush precz z Iraku! Putin precz z Czeczenii!".
Źródło: PAP/Radio Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: TVN24