Rok po przełomowym przeszczepie. "Nie boję się już, że ludzie będą wytykać mnie palcami"


Rok temu lekarze z NYU Langone Medical Center przeprowadzili najbardziej skomplikowany przeszczep twarzy na świecie. Patrick Hardison, ranny w czasie pożaru strażak ochotnik z Mississippi, dostał nową twarz i nowe życie. Na konferencji prasowej dziękował lekarzom i podkreślał, jak bardzo cieszą go drobne codzienne czynności, które znów może wykonywać.

W sierpniu 2001 r. strażacy gasili pożar w Senatobii (Mississippi). W trakcie akcji bardzo ucierpiał ochotnik Patrick Hardison. Mężczyzna, ratując z płonącego domu kobietę, doznał rozległych obrażeń twarzy i klatki piersiowej. Od wypadku przeszedł 71 operacji rekonstrukcyjnych, jednak żadna nie poprawiła jego stanu na tyle, by mógł normalnie żyć. Czternaście lat po wypadku Hardison zdecydował się na najbardziej złożony przeszczep twarzy na świecie. Mężczyzna dostał nową skórę głowy, uszu, a nawet powiek.

Rok po przełomowym zabiegu, którego efekty śledzili chirurdzy plastyczni z całego świata, Hardison spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej.

Hardison nie ma na twarzy blizn. Przypomina siebie sprzed wypadku, choć są różnice. Jego oczy są mniejsze, a twarz bardziej okrągła. Lekarze poinformowali, że po najważniejszej sierpniowej operacji mężczyzna przeszedł kilka zabiegów dodatkowych, ale - jak powiedzieli - były to "drobne poprawki" ust czy powiek, a także usunięcie rurek do karmienia i oddychania.

Eduardo Rodriguez, ordynator chirurgii plastycznej z Langone tłumaczył, że w przypadku Hardisona nie było problemu z przyjęciem przeszczepu. Jak podkreślał, ogromna w tym zasługa zespołu odpowiadającego za wybór dawcy. Ważną rolę odegrały odpowiednie leki, ale także wsparcie ze strony rodziny mężczyzny oraz jego siła - mówił lekarz.

W operacji Hardisona brało udział ponad 100 lekarzy, pielęgniarek i asystentów. Rodriguez przyznał, że jest zdumiony rezultatami, które "przekroczyły oczekiwania" zespołu. - Wkroczyliśmy w nową erę w chirurgii transplantacyjnej. Ta praca przesuwa granice medycyny i chirurgii, otwiera nowe ścieżki umożliwiające odbudowywanie życia ludzi takich jak Patrick. To bardzo ekscytujący okres - podkreślał.

"Jestem szczęśliwy"

42-letni Hardison dziękował lekarzom i opowiadał, jak wygląda jego życie po przeszczepie. Dzięki zabiegowi może normalnie jeść i oddychać. Jego wzrok jest na tyle dobry, że może prowadzić samochód i odbierać dzieci ze szkoły. Dwa razy w tygodniu chodzi na siłownię. Jak opowiadał na konferencji prasowej, w czerwcu pływał z dziećmi w basenie, pierwszy raz od piętnastu lat.

- Przed przeszczepem każdego dnia po pobudce musiałem motywować się, by stawić czoła światu - mówił. - Teraz nie boję się już, że ludzie będą mnie wytykać palcami, gapić się, a dzieci uciekać z płaczem. Jestem szczęśliwy - podkreślał.

- Chciałbym móc powiedzieć, że jestem wciąż tym samym Patem, ale to nie odzwierciedliłoby tej niesamowitej podróży, jaka była moim udziałem w ciągu ostatniego roku. Droga do wyzdrowienia byłą długa i ciężka, ale jeśli miałbym to zrobić raz jeszcze, uczyniłbym to bez zastanowienia - tłumaczył.

Hardison jest rozwodnikiem, ojcem piątki dzieci. Dziennikarzom zdradził, że pierwsze spotkanie z dziećmi po zabiegu było jednym z najwspanialszych momentów jego życia. W czasie konferencji prasowej towarzyszyła mu czwórka dzieci.

21-letnia Allison powiedziała, że po przeszczepie rozpłakała się na widok ojca, bo poczuła wielką ulgę. Jak wyjaśniła, po wypadku był bowiem nieszczęśliwy. - Teraz dobrze się czuje sam ze sobą, jest zadowolony ze swojego życia - opowiadała.

Hardison powiedział, że bardzo chce się spotkać z matką dawcy. To 26-latek, który zginął w wypadku rowerowym. - Odezwaliśmy się do niej. Wie, że jesteśmy gotowi i będziemy czekać, aż ona będzie. Już nie możemy się doczekać dnia, kiedy ją spotkamy - przyznał.

Autor: kg/kk / Źródło: Guardian, Washington Post, Sky News