Radziwinowicz: zawsze jest taka ewentualność, że ten piękny karnawał może się zamienić w krwawą łaźnię

Źródło:
TVN24, PAP

Łukaszenka gra nadal na tej karcie zagrożenia zewnętrznego dla Białorusi - mówił w TVN24 Wacław Radziwinowicz z "Gazety Wyborczej", autor książek o Rosji.

Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka, cytowany przez białoruską państwową agencję BiełTA, przekazał w sobotę, że "przeprowadził długą rozmowę z Władimirem Putinem". - I z nim (Putinem) uzgodniliśmy: przy pierwszej naszej prośbie będzie udzielona wszechstronna pomoc w kwestii zagwarantowania bezpieczeństwa Republiki Białorusi w przypadku zewnętrznych zagrożeń militarnych - oświadczył Łukaszenka. 

Prezydent Białorusi Alaksandr ŁukaszenkaShutterstock

"Aparat się kruszy"

Wacław Radziwinowicz z "Gazety Wyborczej", autor książek o Rosji, stwierdził, że "Łukaszenka nie powiedział w zasadzie nic nowego". - Białoruś, podobnie jak pięć innych krajów, w tym Rosja, wchodzą w skład Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Ten układ zobowiązuje, czy zezwala, krajom członkowskim interweniować militarnie tam, gdzie następuje zagrożenie bezpieczeństwa danego państwa. Formalnie to taka możliwość i taka ewentualność istnieje, ale uważam, że Łukaszenka wczoraj rzucił na stół fałszywą kartę, ponieważ to tylko on mówi, że "przyjdą nam z pomocą, jak tylko zażądamy, jak zechcemy" - powiedział.

Radziwinowicz dodał, że "to jest wersja Łukaszenki niepoparta przez samą Rosję". - Reakcja Kremla jest zupełnie inna. Jest krótki komunikat na stronie Kremla, gdzie się mówi o tym, że rzeczywiście poprosił Łukaszenka o rozmowę, zadzwonili i obie strony wyraziły przekonanie, że wszystkie problemy zostaną wkrótce uregulowane. Kropka. Jeszcze do tego dodali, że relacje i rozmowy będą kontynuowane - wyjaśnił.

- Niestety zawsze jest taka ewentualność, że ten piękny karnawał, który trwa nie tylko w Mińsku, ale w całym kraju, raptem może się na skutek jakiejś prowokacji zamienić w krwawą łaźnię. Tego się wykluczyć nie da. Łukaszenka gra nadal na tej karcie pomocy i zagrożenia zewnętrznego dla Białorusi. Właśnie rozkazał przerzucić brygadę powietrzno-desantową z Witebska na wschodzie na granicę z Polską, bo tam rzekomo szykują się zagrożenia, koncentracja wojsk i tak dalej. On będzie chciał podgrzewać i udowadniać, że jednak jest zagrożenie z zewnątrz - mówił dziennikarz "Gazety Wyborczej".

Ocenił jednak, że aparat państwowy Łukaszenki "się kruszy". Jako przykład Radziwinowicz wskazał sprzeciw ze strony pracowników białoruskiej telewizji państwowej.

- Rosja będzie musiała się zastanowić, co zrobić bez Łukaszenki - dodał.

Tysiące zatrzymanych w protestach

W wyborach prezydenckich na Białorusi ubiegający się o piątą reelekcję prezydent Alaksandr Łukaszenka, według wstępnych oficjalnych wyników, otrzymał ponad 80 procent głosów. Jego rywalka, kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska, uzyskała 10 procent poparcia. Według opozycji wyniki sfałszowano. Po ogłoszeniu niedzielnych sondaży na ulice wielu białoruskich miast wyszły tysiące osób, przeciwnych dalszym rządom Łukaszenki. W czasie protestów, które trwają do dziś, dochodziło do starć manifestujących z milicją. Tysiące osób zostało zatrzymanych.  

Autorka/Autor:mart

Źródło: TVN24, PAP

Tagi:
Raporty: