"To naprawdę nie było po prostu takie zwykłe tłumienie protestów, tylko coś w Europie niewyobrażalnego"

Źródło:
TVN24
Pełczyńska-Nałęcz: to nie było zwykłe tłumienie protestów, tylko coś w Europie niewyobrażalnego
Pełczyńska-Nałęcz: to nie było zwykłe tłumienie protestów, tylko coś w Europie niewyobrażalnegoTVN24
wideo 2/22
Pełczyńska-Nałęcz: to nie było zwykłe tłumienie protestów, tylko coś w Europie niewyobrażalnegoTVN24

Łukaszenka znalazł się pod ścianą i czyni różne dramatyczne ruchy - powiedziała w programie "Tak jest" była ambasador RP w Moskwie Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, która oceniła sytuację na Białorusi po wyborach prezydenckich. Stwierdziła, że po brutalnie stłumionych protestach "ludzie się nie przestraszyli, tylko te protesty jeszcze nabrały siły" - Ta mobilizacja jest niesamowita - powiedziała.

Na Białorusi od ponad tygodnia trwają się powyborcze protesty. Według oficjalnych danych w wyborach prezydenckich, które odbyły się 9 sierpnia, ubiegający się o reelekcję Łukaszenka miał zdobyć 80,1 proc. głosów, a jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska - 10,1 proc. głosów. Wielu Białorusinów uważa, że wyniki zostały sfałszowane.

Podczas protestów w kraju zatrzymano blisko 7 tysięcy osób. Wielu z demonstrantów brutalnie pobito.

NAJNOWSZE INFORMACJE O SYTUACJI NA BIAŁORUSI NA PORTALU TVN24.PL >>>

Była ambasador RP w Moskwie o protestach na Białorusi: ta mobilizacja jest niesamowita

W programie "Tak jest" aktualną sytuację na Białorusi skomentowała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador RP w Moskwie. - Podstawowym celem Łukaszenki od początku całej kampanii wyborczej i tego, co właściwie nie należy nazywać wyborami, ale powiedzmy tą atrapą wyborów, która się dokonała, było przedłużenie rządów - stwierdziła.

Jak mówiła, zaraz po wyborach służby bezpieczeństwa z rozkazu Łukaszenki dopuściły się "straszliwych okrucieństw na protestujących". - To naprawdę nie było po prostu takie zwykłe tłumienie protestów, tylko coś w Europie niewyobrażalnego. Po czym okazało się, że ludzie się nie przestraszyli, tylko te protesty jeszcze nabrały siły. Ta mobilizacja jest niesamowita - oceniła była ambasador.

Była ambasador RP w Moskwie Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz była gościem poniedziałkowego wydania programu "Tak jest"TVN24

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz oceniła, że w niedzielnym wiecu w Mińsku udział wzięła "kolosalna liczba osób". - Stanęły wszystkie najważniejsze zakłady pracy, więc temu towarzyszy strajk, telewizja państwowa strajkuje i to jest coś, czego w moim przekonaniu Łukaszenka nie skalkulował, nie przewidział - analizowała.

Łukaszenka: Dziękuję, powiedziałem już wszystko, możecie teraz krzyczeć "odejdź"
Łukaszenka: Dziękuję, powiedziałem już wszystko, możecie teraz krzyczeć "odejdź"Nexta_TV

Pełczyńska-Nałęcz: Łukaszenka znalazł się pod ścianą i czyni różne dramatyczne ruchy

W ocenie Pełczyńskiej-Nałęcz Łukaszenka "znalazł się pod ścianą i czyni różne dramatyczne ruchy". - Z jednej strony usiłuje wciąż grać silnego i mówić, że nigdzie nie odejdzie i wszystko jest świetnie. Z drugiej strony usiłuje powiedzieć, że jakieś rozwiązania są możliwe, ale tylko po to, żeby ludzi zniechęcić do dalszych protestów, ale ta strategia nie działa i dzwoni do Moskwy - komentowała była ambasador RP w Rosji.

- W moim przekonaniu (Łukaszenka - red.) jest coraz bardziej bezradny, czego wyrazem są te telefony do Putina, bo to są tak naprawdę telefony o tak zwaną bratnią pomoc do sąsiedniego imperium, które wiadomo, że ma i tak apetyty, żeby podporządkować sobie jeszcze bardziej Białoruś - mówiła Pełczyńska-Nałęcz.

- On w imię zachowania władzy dzwoni do Putina po to, żeby mu sprzedać jeszcze bardziej suwerenność Białorusi w zamian za utrzymanie swojej własnej władzy - dodała.

"O ile kilka tysięcy osób można represjonować, można tak okrutnie pobić, uwięzić, to setek tysięcy ludzi nie można"

W programie "Tak jest" była ambasador RP w Moskwie stwierdziła, że ludzie przestają bać się Łukaszenki i jego reżimu, bo "zobaczyli, że jest ich naprawdę bardzo dużo". - O ile kilka tysięcy osób można represjonować, można tak okrutnie pobić, uwięzić, to setek tysięcy ludzi nie można. I to dołączenie się do protestujących tych dużych zakładów pracy ze strajkami, to jest rzeczywiście niezwykle ważny krok, bo ze stojącym przemysłem Łukaszenka nie ma już żadnego pola manewru - powiedziała.

Była ambasador RP w Moskwie: o ile kilka tysięcy osób można represjonować, można tak okrutnie pobić, uwięzić to setek tysięcy ludzi nie można
Była ambasador RP w Moskwie: o ile kilka tysięcy osób można represjonować, można tak okrutnie pobić, uwięzić to setek tysięcy ludzi nie możnaTVN24

- Do tego dochodzi jeszcze strajk telewizji państwowej i to też jest niezwykle symboliczne, że ta telewizja, która, możemy sobie wyobrazić, jaką uprawia propagandę, przechodzi na stronę protestujących - analizowała Pełczyńska-Nałęcz.

W jej ocenie "w nomenklaturze pojawiają się szczeliny". - Jak głębokie, co tam się wewnątrz dzieje, jeszcze nie mamy pełnego rozpoznania, ale na pewno w nomenklaturze jest już bardzo poważne myślenie o tym, czy Łukaszenka zostaje, czy raczej należy myśleć, jak się go pozbywać i zacząć myśleć o urządzaniu się w tej Białorusi postłukaszenkowskiej - mówiła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Autorka/Autor:pp/kab

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Tagi:
Magazyny:
Raporty: