Włoska prokuratura poleciła karabinierom przejęcie amatorskiego nagrania z mostku kapitańskiego statku Costa Concordia, wyemitowanego przez telewizję byłego premiera Silvio Berlusconiego. Na ujawnionym nagraniu widać kilkanaście osób, w tym kapitana i oficerów statku, mówiących spokojnym głosem o uderzeniu w skałę, awarii silników i wodzie wdzierającej się do pomieszczeń. Nie widać, by zdecydowanie reagowali oni na te dramatyczne wydarzenia.
Nagranie budzi zainteresowanie śledczych, gdyż przedstawia, co działo się na mostku tamtego wieczoru. prokurator Francesco Verusio
"Budzi zainteresowanie śledczych"
Prokurator Francesco Verusio z prokuratury w Grosseto, kierujący dochodzeniem w sprawie katastrofy, w której zginęły 32 osoby, powiedział w sobotę: - Nagranie budzi zainteresowanie śledczych, gdyż przedstawia, co działo się na mostku tamtego wieczoru.
Według prokuratora, cytowanego przez agencję Ansa, film będzie bardzo pomocny w rekonstrukcji zdarzeń w wątku śledztwa, dotyczącym zapisu z czarnej skrzynki statku.
Verusio wyjaśnił, że po przeanalizowaniu tego dokumentu prokuratura chce zweryfikować zeznania, złożone przez oficerów, przesłuchanych już kilkakrotnie.
Z wypowiedzi prokuratora wynika jasno, że film uważa on za kluczowy dla całego postępowania. Nagranie odpowie na wiele pytań na temat procesu podejmowania decyzji od chwili katastrofy i odpowiedzialności poszczególnych osób za ogromne opóźnienie w ogłoszeniu alarmu i ewakuacji. Być może wskaże również nowe wątki i kolejne osoby, które należy przesłuchać.
Prokuratura zarzuca kapitanowi statku Francesco Shcettino doprowadzenie do katastrofy w rezultacie jego decyzji o zbyt bliskim podpłynięciu do wyspy Giglio i opuszczenie statku w chwili, gdy trwała na nim ewakuacja.
Wycofany kapitan
Na ujawnionym nagraniu widać kilkanaście osób, w tym kapitana i oficerów Costa Concordii, mówiących spokojnym lub bardziej zdenerwowanym głosem o uderzeniu w skałę, awarii silników i wodzie wdzierającej się do pomieszczeń. Po dłuższym czasie słychać prośbę, skierowaną zapewne do pobliskiego kapitanatu, o szybkie przysłanie holowników.
Jak podkreślają włoskie media, nagranie ukazuje przede wszystkim, iż przez większość czasu kapitan Francesco Schettino stał na uboczu i często zajmował się telefonem komórkowym. Nie widać, aby zdecydowanie kontrolował przebieg wydarzeń i kierował akcją. Słychać skierowane do Schettino słowa: "Panie kapitanie, pasażerowie zaczynają sami schodzić do łodzi ratunkowych" i jego odpowiedź: "Dobra".
"Dryfujemy ku lądowi, ile metrów mamy?"
Kolejne sekwencje pokazują trwającą dyskusję na temat odległości statku od brzegu. "Dryfujemy ku lądowi, ile metrów mamy?" - pyta jeden z oficerów. "Sto" - brzmi odpowiedź. Zapada decyzja, by zbliżyć statek jak najbardziej do brzegu i zarzucić kotwicę. "Potem zobaczymy" - mówi jeden z mężczyzn. Z każdą chwilą rośnie nerwowość i powtarzane jest pytanie: "Co robimy?". Po 50 minutach zapada decyzja o ewakuacji z przechylającego się statku.
Autor nagrania przebiegł następnie na prawoburtowy pokład łodziowy, gdzie trwała ewakuacja pasażerów. Widać już wyraźny przechył statku. Kilka godzin później miejsce z którego wykonano nagranie skryło się kilka metrów pod wodą.
Źródło: PAP