Proces oskarżonych o zamach "był przejrzysty i sprawiedliwy"

 
Skazani zostali rozstrzelaniTVN24

Proces dwóch oskarżonych o ubiegłoroczny zamach w mińskim metrze mężczyzn "był przejrzysty i sprawiedliwy", oświadczył w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji prezydent Białorusi Alaksandr Łuakszenka.

30 listopada 2011 r. Sąd Najwyższy uznał Kanawałaua za winnego przygotowania i podłożenia ładunku wybuchowego, a Kawaloua - współudziału i niepoinformowania o przestępstwie. Kanawałau przyznał się śledztwie do winy i odmówił zeznań w sądzie. Kawalou zapewnił zaś w ostatnim słowie, że nie ma nic wspólnego z wybuchem; wyraził przekonanie, że zamachu nie przeprowadził też Kanawałau. Oświadczył, że nie potwierdza zeznań złożonych podczas śledztwa i że wywierano na niego presję, by je wymusić.

Dla mnie to była kolejna tragedia w życiu. Przede wszystkim współczułem rodzicom tych ludzi, którym nie mogłem pomóc. Niestety Alaksandr Łukaszenka

Matka Kawaloua uważa, że tak szybka egzekucja jest zemstą za to, że walczyła o syna. Wraz z córką złożyła m.in. skargę do Komitetu Praw Człowieka ONZ na naruszenie prawa syna do życia. W grudniu 2011 r. skarga została zarejestrowana, a jednocześnie Komitet zwrócił się z prośbą do państwa białoruskiego o niewykonywanie wyroku do czasu jej rozpatrzenia.

"Przejrzysty i sprawiedliwy"

Mimo to wyrok wykonano, co spotkało się z oburzeniem wśród organizacji międzynarodowych i zachodnich państw. Przebieg procesu mężczyzn wzbudzał bowiem wątpliwości co do jego uczciwości.

Łukaszenka w rozmowie z telewizją Russia Today powiedział jednak, że proces "był przejrzysty i sprawiedliwy", a w dochodzeniu ws. zamachu brała udział także rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa, izraelski Mosad i przedstawiciele Interpolu. - Nikt nie miał żadnych wątpliwości i pytań na żadnym stadium dochodzenia - powiedział Łukaszenka.

Dodał, że rozstrzelanie dwóch mężczyzn skazanych na śmierć za przeprowadzenie tego zamachu było dla niego tragedią. - Dla mnie to była kolejna tragedia w życiu. Przede wszystkim współczułem rodzicom tych ludzi, którym nie mogłem pomóc. Niestety - oznajmił Łukaszenka, który odmówił ułaskawienia skazanych. Dodał, że było mu trudno podjąć taką decyzję, ale nie mógł postąpić inaczej. Przypomniał też, że od kiedy piastuje stanowisko prezydenta, czyli od 1994 r., tylko raz ułaskawił skazanego na śmierć.

Źródło: RFE/RL, PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24