Prezydent odchodzi i płacze na wizji


Prezydent Brazylii nie mógł powstrzymać wzruszenia przed kamerami. Luiz Inacio Lula da Silva mimo ogromnej popularności, jaką cieszy się w kraju, w tym roku żegna się z urzędem. W październiku odbędą się nowe wybory, zaś 1 stycznia 2011 roku przekazanie władzy następcy.

Lula wspominał osiem lat swoich rządów. W tym czasie, dzięki wolnorynkowym reformom połączonym z rozbudowanym programem socjalnym osiągnął spory sukces. Wydźwignął miliony ludzi z biedy, zapewnił sobie ogromną popularność, a z Brazylii uczynił jedno z najszybciej rozwijających się państw świata.

Po dwóch kadencjach Lula nie może kandydować po raz trzeci na urząd prezydenta. Jak sam mówi, przekazuje swojemu następcy inny kraj.

Łzy wzruszenia

Lula nie mógł powstrzymać łez, gdy wspominał dzień, w którym narodowy bank rozwoju udzielił pożyczki spółdzielni recyklingowej założonej przez bezdomnych.

Drugi raz płakał wspominając wizytę bezdomnych w Pałacu Prezydenckim. - Grupa bezdomnych powiedziała mi: Panie prezydencie, nie chcemy niczego się domagać, chcemy tylko powiedzieć, że naszym największym osiągnięciem jest wizyta w Pałacu Prezydenckim. Oni nigdy nie przypuszczali, że to się stanie... - zaczął płakać Lula. - Chyba się starzeję - dodał prezydent.

Lula sam pochodzi z biednej, robotniczej rodziny. W dzieciństwie czyścił buty i sprzedawał orzeszki, żeby zarobić na chleb. Od 14 roku życia pracował w fabryce i w tak młodym wieku zaangażował się w działalność związkową. Do polityki wszedł jako jeden z liderów ruchu robotniczego. Urząd prezydenta objął w 2003 roku.

Źródło: Fakty TVN