Nigeryjczycy zagrozili, że zrobią to, jeśli miejsca dziewczynki nie zajmie jej ojciec.
Do porwania Margaret Hill doszło w Nigerii w mieście naftowym Port Harcourt, gdy dziecko było odwożone do przedszkola. Według policji, kilku napastników rozbiło okno samochodu i uprowadziło dziewczynkę, gdy auto stało w korku.
Pani Oluchi Hill twierdzi, że porywacze skontaktowali się z nią, proponując spotkanie w jednym z miasteczek Delty Nigru, w czasie którego miejsce dziecka miałby zająć ojciec dziewczynki, właściciel baru w Port Harcourt. Pani Hill zamieniła kilka słów przez telefon z płaczącym dzieckiem. Nie wspomniała o żądaniu okupu.
Porwania dla okupu są w Nigerii bardzo częstym zjawiskiem. Obecnie przetrzymywanych jest kilkunastu zakładników, a od końca 2005 roku w sumie porwano ponad 200 osób. Uprowadzanie kobiet i dzieci jest jednak rzadkością. Celem porywaczy są zwykle pracownicy dużych naftowych firm zagranicznych.
W większości odpowiedzialność za takie akcje ponosi działająca w Delcie lokalna organizacja o nazwie Ruch na Rzecz Wyzwolenia Delty Nigru (MEND), który domaga się większej autonomii dla tej prowincji, będącej największym zagłębiem naftowym w Afryce. Większość porywanych jest uwalniana po wynegocjowaniu wysokości okupu. Tym razem jednak MEND odżegnał się od porwania małej Margaret, określając tę akcję mianem "podłego czynu".
Źródło: PAP, APTN