Narzekała, że z powodu pożarów nie ma urlopu. Już nie jest ministrem


Minister spraw wewnętrznych Portugalii Constanca Urbano de Sousa podała się do dymisji w związku z pożarami, w których zginęły w tym kraju 42 osoby. Premier Antonio Costa przyjął jej rezygnację.

Dymisję Sousy poprzedziły nocne protesty w Lizbonie, w których wzięło udział ponad 3 tys. osób. Manifestanci, wśród których były rodziny ofiar pożarów, domagali się odejścia szefowej MSW i skutecznej walki z coraz powszechniejszym w Portugalii kataklizmem.

Choć rezygnację Sousy poprzedziły krytyczne opinie polityków, także z rodzimego ugrupowania socjalistów, premier zapowiedział w poniedziałek, że nie zamierza dokonywać zmian w swoim gabinecie. Zaznaczył, że rząd dokona ulepszeń w systemie przeciwpożarowym, który – jak wykazali niezależni eksperci – nie działa najlepiej na terenie całego kraju. Krytyka pod adresem szefowej MSW nasiliła się po poniedziałkowej konferencji prasowej. W trakcie spotkania z dziennikarzami Sousa poinformowała, że "z uwagi na liczne pożary nie skorzystała jeszcze z przysługującego jej urlopu". Środa jest drugim dniem trzydniowej żałoby narodowej w Portugalii po ostatnich pożarach. To druga żałoba narodowa w tym kraju w ciągu ostatnich czterech miesięcy. Wcześniej ogłoszono ją 18 czerwca, nazajutrz po pożarze w gminie Pedrogao Grande, gdzie ogień zabił 64 osoby.

"Czarny scenariusz się spełnił"

Antonio Sena, mieszkaniec Salgueiro do Campo - wsi, która częściowo spłonęła podczas niedzielnego pożaru - przypomniał, że pomimo tragicznych pożarów, jakie dotknęły kraj w czerwcu, dotychczas zrobiono niewiele, aby przeciwdziałać żywiołowi i usprawnić akcję ratowniczą.

- W piątek podczas parlamentarnej debaty niezależni eksperci wskazywali na słabe punkty ostrzegania przed ogniem, m.in. na brak meteorologów w jednostkach obrony cywilnej i zapowiadali, że tragedia może się wydarzyć w każdej chwili. Dwa dni później ich czarny scenariusz się spełnił - powiedział PAP Sena.

We wtorek nad ranem w Portugalii ugaszono wszystkie pożary. Sprzymierzeńcem okazały się opady deszczu. Ochłodzenie i deszcze pomogły także w ugaszeniu ognia w Galicii, sąsiadującym z Portugalią północno-zachodnim regionie Hiszpanii. W efekcie ponad 300 pożarów od niedzieli zginęły tam cztery osoby. Ogień strawił blisko 12 tys. hektarów lasów i gruntów rolnych.

Celowe podpalenia?

Według hiszpańskich mediów za kataklizmem w Portugalii i Galicii stoją zorganizowane grupy przestępcze. Z ustaleń dzienników "La Voz de Galicia" i "El Mundo" wynika, że wiele ostatnich pożarów powstało w wyniku umyślnego podpalenia. Twierdzą, że za procederem mogą stać nieuczciwi przedsiębiorcy ze spółek wypożyczających samoloty gaśnicze oraz firm sektora papierniczego i meblarskiego. Ci ostatni mają skupować z rynku spalone drewno, które nie tylko nadaje się do zastosowania w przemyśle, ale jest też tańsze.

Autor: momo\mtom/ jb / Źródło: PAP