Polskie MSZ: Dwie osoby zginęły, 32 ranne w tym 11 ciężko

Aktualizacja:
Relacja z akcji ratunkowej na miejscu wypadku
Relacja z akcji ratunkowej na miejscu wypadku
tvn24
Autokar przewrócił się na autostradzietvn24

W wypadku polskiego autokaru, do którego doszło we wtorek rano pod Miluzą w Alzacji na wschodzie Francji, zginęły 2 osoby, a 32 zostały ranne w tym 11 ciężko. Tak podaje polski MSZ. Ranni trafili do szpitali w Miluzie, Strasburgu, Colmarze i szwajcarskiej Bazylei. Ci, którzy nie zostali poszkodowani, mogą kontynuować podróż.

Autokarem podróżowało 68 osób - 65 pasażerów i trzech pracowników biura podróży Sindbad. Jechali na południe Francji: do Miluzy, Cannes, Tuluzy, Lyonu, Chalon-Sur-Sac, Marsylii, Bolenne i Nicei. Autokar wyruszył z Przemyśla; w Słubicach zabrał pasażerów z całej Polski.

Wśród pasażerów było 61 Polaków, pięciu Ukraińców i dwoje Francuzów. Ofiary śmiertelne to Polacy.

11 osób ciężko rannych Według najnowszych informacji MSZ, ciężko rannych jest 11 osób.

- Trzydzieści kilka osób, to są osoby, którym albo nic się nie stało, albo odnieśli drobne obrażenia, jak skaleczenia, siniaki, (...) które nie wymagają dłuższego pobytu w szpitalu niż godzina lub dwie. Z tych osób wszystkie chcą kontynuować podróż - poinformował po południu rzecznik. Autokar, mogący zabrać tych, którzy wyszli z wypadku bez szwanku, jest już na miejscu. Czeka jednak jeszcze na lekko poturbowanych opatrywanych w ambulatoriach.

Bosacki poinformował, że na miejscu wypadku jest ambasador Polski we Francji Tomasz Orłowski; ma się spotkać z francuskim ministrem transportu. Wspólnie mają odwiedzać rannych w szpitalach. W sprawę, oprócz ośmiu konsulów, zaangażowana jest też stała przedstawiciel RP przy Radzie Europy w Strasburgu Urszula Gacek. Rzecznik poinformował, że dwóch kierowców jest zatrzymanych i są przesłuchiwani przez francuskich śledczych. Nie chciał mówić o prawdopodobnych przyczynach wypadku.

Przegapił zjazd?

Pierwsze informacje o wypadku pojawiły się we francuskich mediach po godz. 9 rano. Doszło do niego na autostradzie A36 w kierunku Sausheim w Alzacji na wysokości Miluzy (Górny Ren).

Według pasażerów, kierowca prawdopodobnie przegapił zjazd z autostrady, chciał w ostatniej chwili skręcić, autokar się przewrócił na prawy bok.

Pierwsze informacje przekazywane przez stronę francuską mówiły o trzech ofiarach śmiertelnych. Tuż przed 11.00 właśnie tę liczbę podał w oficjalnym komunikacie minister transportu Francji, Frederic Cuvillier. Później sprostował swoją wypowiedź mówiąc, że nie żyje dwóch pasażerów autokaru.

Po południu Cuvillier przyjechał na miejsce wypadku, ma odwiedzić ofiary w szpitalach.

Miejscowa prokuratura poinformowała o zatrzymaniu polskiego kierowcy, pierwsze badanie alkomatem wskazało, że był trzeźwy.

Sindbad poinformował w komunikacie, że właścicielem autokaru jest firma Albatros z Przemyśla. - Autokar miał wszelkie wymagane badania techniczne - dodano.

Szybka akcja ratunkowa

"Jestem poraniona szkłem"
"Jestem poraniona szkłem"TVN24, EPA

Tuż po wypadku na antenie TVN24 Paulina Skarżycka, jedna z pasażerek autokaru mówiła: - Najgorzej czują się osoby, które podróżowały na wyższym pokładzie autokaru.Jak dodała, w ciągu kilku minut po wypadku na autostradzie pojawiły się służby ratunkowe, a cała akcja przebiega bardzo sprawnie. - W ciągu 3 do 7 minut pojawiły się karetki i straż pożarna. Nie mogliśmy się wydostać przez szybę, ale jakoś nam się udało. Najpierw służby dokonały selekcji na mniej i bardziej rannych. Nie wszystkich jeszcze wyciągnięto z autokaru - podała wtedy.Wielu pasażerów ma rany głowy. Jedna z kobiet została przygnieciona przez fotel.Lokalne władze podają, że w pojeździe nie było dzieci.Na miejscu ratownicy zorganizowali prowizoryczny "szpital". Najciężej ranni zostali zidentyfikowani i opisanymi w pierwszej diagnozie urazami trafili do karetek. Do szpitali pojechało, według pani Pauliny, od razu "co najmniej dziesięć osób". Kolejne czekały na transport na noszach. Około 25 osób zostało odseparowanych jako tych z minimalnymi obrażeniami.

Policja: na razie za wcześnie na podanie przyczyny wypadku
Policja: na razie za wcześnie na podanie przyczyny wypadku tvn24

Kilkanaście osób bez obrażeń

Inna pasażerka mówiła z kolei, że żandarmeria nadzorująca akcję ratunkową na miejscu miała pełną listę pasażerów autokaru i dbała o to, by pomocy udzielono wszystkim podróżującym nim osobom.

Dodała, że pasażerowie zostali podzieleni "na kilka grup", a około 15 osób wyszło z wypadku bez obrażeń. Według jej relacji strażacy rozcinali autokar, usuwali część poszycia i wyjmowali jak najwięcej rzeczy z jego wnętrza, by móc go jak najszybciej postawić na koła.

Przedstawicielka prefektury Górnego Renu w rozmowie z tvn24.pl poinformowała, że w akcji ratunkowej uczestniczyło ok. 150 strażaków i ratowników, 70 żandarmów oraz cztery helikoptery. Poszkodowani zostali przetransportowani do szpitali w regionie: Miluzy, Bale, Belfort i szwajcarskiej Bazylei.Akcja ratunkowa zakończyła się około godziny 10.Prefekt Górnego Renu Alain Perret powiedział, że po przeanalizowaniu listy pasażerów, którzy powinni być w autokarze, okazało się, że brakuje pięciu osób. Według Perreta może chodzić o pięć osób z ukraińskim obywatelstwem, które nie posiadały odpowiednich dokumentów i opuściły miejsce wypadku jeszcze przed przybyciem służb ratunkowych. Pod wrakiem autokaru nie znaleziono żadnej ofiary.

+33 680580220 - to nowy, francuski numer informacyjny, pod którym członkowie rodzin i bliscy mogą uzyskać wiadomości dotyczące poszkodowanych w wypadku polskiego autokaruInfolinie uruchomił też polski MSZ pod warszawskimi numerami: 22 523 94 48, 22 523 92 48.Specjalne numery telefonów uruchomiła też firma HDI Asekuracja - ubezpieczyciel posiadacza autokaru - 22 522-29-00 lub 22 232-29-00.Także lokalna prefektura uruchomiła specjalny numer telefonu, pod którym we Francji można uzyskać więcej informacji na temat wypadku. Ten numer telefonu to: +33 389 24 90 25.

Autor: adso/KSu//fac/kdj / Źródło: www.dna.fr, Kontakt 24, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24

Raporty: