Ostatnia z nowych grup bojowych NATO umieszczonych w Polsce i krajach bałtyckich została uznana za gotową do działania. Tym samym wzmocnienie wschodniej flanki stało się faktem. Jako ostatnia certyfikację otrzymała batalionowa grupa bojowa pod dowództwem Kanadyjczyków, stacjonująca na Łotwie. W jej skład wchodzi polski oddział uzbrojony w czołgi PT-91 Twardy.
O osiągnięciu pełnej gotowości poinformowało NATO w komunikacie. Stało się to w sam raz na dwa tygodnie przed rozpoczęciem dużych białorusko-rosyjskich ćwiczeń Zapad-17 między innymi przy granicach państw bałtyckich i Polski.
Egzamin przed gotowością do działania
Choć żołnierze z różnych państw NATO przybywali na swoje nowe miejsca stacjonowania już od pół roku, to początkowo tworzyli niezgrane zbieraniny. Przed staniem się pełnowartościowymi batalionowymi grupami bojowymi musiały odbyć szereg treningów i przejść formalną certyfikację. Dopiero to sprawia, że zgodnie ze standardami NATO, są gotowe do działania. Ostatni wspomnianą certyfikację otrzymała batalionowa grupa bojowa stacjonująca w Adazi na Łotwie, która jest dowodzona przez Kanadyjczyków i składa się dodatkowo z oddziałów przysłanych z Albanii, Hiszpanii, Polski, Włoch i Słowenii. Polskie wojsko wysłało kompanię czołgów PT-91 Twardy z 9. Brygady Kawalerii Pancernej w Braniewie wraz ze wsparciem. To najcięższy element całej grupy wojsk NATO na Łotwie. To pierwszy raz w historii III RP, kiedy wysłano najcięższe pojazdy na misję zagraniczną, którą formalnie nazwano PKW Łotwa (Polski Kontyngent Wojskowy). 14 czołgów i 170 żołnierzy wyjechało do kraju bałtyckiego na przełomie maja i czerwca. Wcześniej od początku roku specjalnie szkolili się do tej misji, a potem na Łotwie zgrywali z żołnierzami z pozostałych państw.
Pierwszy raz czołgi za granicą
Pozostałe grupy batalionowe NATO stacjonują kolejno w Estonii (żołnierze z Wielkiej Brytanii i Francji, przy czym dowodzą Brytyjczycy), na Litwie (dowodzą Niemcy, siły przysłali dodatkowo Belgowie, Holandia, Norwegia i Luksemburg) oraz w Polsce (w mazurskim Orzyszu, dowodzą Amerykanie, a siły dodatkowe przysłali Brytyjczycy i Rumuni). Łącznie cztery batalionowe grupy bojowe stanowią dość skromną siłę liczącą 4,5 tysiąca żołnierzy, dowodzoną przez nowe wielonarodowe dowództwo umieszczone w Elblągu. Ich zadaniem nie jest zatrzymać potencjalną zmasowaną rosyjską agresję, bo do takiego zadania są zdecydowanie za skromne. To raczej dowód zaangażowania NATO we wzmocnienie wschodniej flanki Sojuszu po agresji Rosji na Ukrainę i swoistego rodzaju gwarant udzielenia pomocy. Żołnierze z wielu państw za sprawą batalionowych grup bojowych znajdują się obecnie tuż obok potencjalnej linii frontu i w wypadku konfliktu niemal na pewno wezmą w nim udział, przez co politykom w stolicach byłoby znacznie trudniej uniknąć większego zaangażowania się. Formalną decyzję o umieszczeniu tych sił na wschodniej flance Sojuszu podjęto na szczycie w Warszawie w 2016 roku, choć rozmowy na ten temat trwały znacznie wcześniej.
Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: 9. BKwP