"Polska": Litwinienko nie był agentem

 
Litwinienko nie był agentem, walczył z mafiąPAP/EPA/LITVINENKO FAMILY

Litwinienko zginął, bo walczył z rosyjską mafią - ujawniają na łamach dziennika "Polska" byli oficerowie KGB, płk Oleg Gordijewski i płk Boris Volodarsky. Według nich, Litwinienko nie był szpiegiem żadnego wywiadu.

-Niespełna rok temu otruto Aleksandra Litwinienkę - piszą Gordijewski i Volodarsky. Są przekonani, że 1 listopada 2006 w Londynie były wysoki oficer rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) "został zamordowany" za pomocą kapsułki z polonem 210. Do dzisiaj nikogo nie skazano za tę zbrodnię - przypominają byli oficerowie. Mimo że Aleksander Goldfarb, przyjaciel rodziny Litwinienko, wskazuje winnych - prezydenta Rosji Władimira Putina i Andrieja Ługowoja - kandydata do Dumy i być może przyszłego prezydenta. Obaj kategorycznie zaprzeczają, by mieli związek z tą zbrodnią.

"Polska": nie by zatrudniony przez żaden wywiad

Zdaniem byłych oficerów, Litwinienko uciekł do Anglii po tym, jak zdał sobie sprawę, że całe szefostwo FSB jest uwikłane w działalność przestępczą. Jak podkreślają, nie był on zatrudniony przez brytyjski, ani żaden inny wywiad. -Litwinienko nie był przygotowany do roli szpiega - zapewniają.

Jeszcze w Rosji Aleksander Litwinienko walczył z przestępczością zorganizowaną. Rosyjską mafię tropił także potem, już na emigracji - głównie w Hiszpanii i we Włoszech. Współpraca z włoskimi władzami polegała przede wszystkim na walce z nielegalnymi działaniami funkcjonariuszy FSB i rosyjskich przestępców na terenie Włoch. Chodziło m.in. o pranie pieniędzy, przemyt broni, obrót nieruchomościami i oszustwa finansowe. Poza tym Litwinienko był przekonany, że Romano Prodi to "człowiek KGB" i znajomy Władimira Putina. Nie bał się o tym mówić.

Ponadto - zwracają uwagę dziennikarze - Litwinienko był zaangażowany w konflikt na linii Rosja-Czeczenia. Pisał artykuły wymierzone w Putina i FSB do Chechenpress, strony internetowej czeczeńskich powstańców. Kreml miał dostatecznie dużo innych powodów, żeby chcieć się go pozbyć. Nie musiał być szpiegiem.

"Daily Mail": płacił mu MI6

Do zupełnie innych informacji o Litwinience dotarł jednak brytyjski "Daily Mail". Trzy dni temu gazeta, powołując się na anonimowe brytyjskie źródła dyplomatyczne, napisała, że był płatnym agentem tajnych służb brytyjskich. Wydział MI6 miał mu płacić dwa tysięce funtów miesięcznie.

Człowiekiem odpowiedzialnym m.in. za rekrutację Litwinienki miał być pracujący wówczas w Moskwie, a obecnie kierujący MI6, sir John Scarlett - podał "Daily Mail".

-Fakt, że 43-letni były rosyjski agent pracował dla brytyjskich służb specjalnych, może okazać się kluczowym dla wyjaśnienia sprawy jego zabójstwa - dodają dziennikarze.

Aleksander Litwinienko wyjechał do Wielkiej Brytanii w 2000 r. i w rok później uzyskał tam azyl polityczny. Były oficer FSB, zagorzały krytyk Kremla, zmarł w Londynie 23 listopada 2006 roku w następstwie zatrucia radioaktywnym polonem.

Źródło: "Polska", APTN

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/LITVINENKO FAMILY