Dokładnie pół wieku temu Chińska Republika Ludowa dołączyła do grona najważniejszych wielkich mocarstw. 16 października 1964 roku w północnozachodnich prowincjach kraju został przeprowadzony pierwszy test chińskiej bomby jądrowej.
Siła bomby, która eksplodowała na powierzchni, wynosiła 22 kilotony. Był to samodzielny krok Pekinu, który w ten sposób uniezależnił się w pełni od Moskwy i podjął z nią rywalizację o przywództwo w świecie komunistycznym. Chińskiej bomby atomowej bardziej bali się bowiem Rosjanie niż Amerykanie, którzy również w momencie przeprowadzenia testu byli przez Chiny postrzegani jako śmiertelni wrogowie.
Chińska samowystarczalność
Chiny zdecydowały się na budowę własnego arsenału jądrowego po oziębieniu relacji ze Związkiem Radzieckim. Komunistyczny lider Chin Mao Tse Tung nie chciał uznać prymatu Moskwy w bloku państw komunistycznych i gotów był rzucić rękawicę Nikicie Chruszczowowi. Ten z kolei obawiał się rewolucyjnego szaleństwa Mao Tse Tunga i zdecydował się wstrzymać dostawy technologii jądrowych do Pekinu.
Związek Radziecki w czasach Chruszczowa zasadniczo był gotowy do współpracy z Zachodem (nie zawsze) i dlatego nie chciał być wciągnięty w konflikt Chin z Zachodem, który mógł się łatwo przerodzić w wojnę nuklearną. Mao Tse Tung niewiele sobie robił z obaw radzieckich towarzyszy. Na jednej z konferencji partii marksistowsko-leninowskich miał powiedzieć, że Chiny mają 800 milionów obywateli i dlatego nie boją się wojny nuklearnej, w której zginą wszyscy imperialiści, ale pozostali przy życiu obywatele Chińskiej Republiki Ludowej i reszty państw socjalistycznych będą żyć w „świetlanym komunizmie”. Ostatecznie współpraca nuklearna obu komunistycznych kolosów została wstrzymana w końcu lat pięćdziesiątych. Po tym kroku Chruszczowa, Chiny rozpoczęły samodzielny marsz ku samodzielności.
Amerykańska perspektywa
Stany Zjednoczone zorientowały się najpóźniej latem 1964 r., że komunistyczne Chiny są o krok od próby nuklearnej. W Waszyngtonie panowały różne opinie, jakie skutki dla Ameryki, Zachodu, Azji i reszty świata niesie ze sobą fakt przystąpienia Pekinu do ekskluzywnego klubu. W analizach wywiadowczych i politycznych pojawiały się zasadniczo trzy opinie.
Pierwsza, że chińska "bomba A" oznacza wielkie zagrożenie wybuchem wojny w Azji, której powodem stanie się eksportu rewolucji komunistycznej w chińskim, maoistowskim, wydaniu. Taka perspektywa oznaczała konflikt jądrowy na wielką skalę, w którym zginąć mogłoby nawet sto milionów amerykańskich obywateli.
Druga opinia głosiła, że uzbrojenie Chin w broń nuklearną niewiele zmienia w równowadze sił w Azji. Pekin nie będzie używał broni jądrowej do działań ofensywnych, ale do demonstrowania własnej mocarstwowości i równorzędności z Waszyngtonem i Moskwą. Prawdziwa zmiana dopiero nadejdzie, kiedy, wg szacunków wywiadu amerykańskiego, Chiny zbudują rakiety międzykontynentalne i zagrożą bezpośrednio Ameryce, Europie Zachodniej oraz ZSRR i jego satelitom.
Choć jeszcze na kilka lat przed chińską próbą prezydent J. F. Kennedy rozważał uderzenie prewencyjne na Chiny, aby nie dopuścić do zdobycia przez ekipę Mao Tse Tunga broni jądrowej, to już kolejny prezydent L. B. Johnson uznał, że nie ma to sensu. Dosyć szybko zaczęła w Waszyngtonie zwyciężać opinia, że chińska broń jądrowa oznacza eskalację napięć wyłącznie między Moskwą a Pekinem.
ZSRR i Chiny stanęły na krawędzi wojny w końcu dekady lat 60-tych, co Stany Zjednoczone wykorzystały do zawarcia antyradzieckiego paktu z Pekinem.
Trzecia opinia wskazywała, że w obawie przed chińską potęgą, nuklearną drogą pójdą Indie, a za nimi z kolei Pakistan. Te kraje do klubu jądrowego weszły w latach 70-tych, przeprowadzając wtedy pierwsze testy nuklearne i potwierdzając to w kolejnych dekadach. Póki co w obawie przed Chinami na budowę broni jądrowej nie zdecydowała się Japonia czy Korea Południowa, choć powszechnie sądzi się, że oba państwa posiadają zdolności finansowe i technologiczne do dosyć szybkiego zbudowania takich ładunków. Zdobycie broni nuklearnej przez Pekin podniosło status Mao Tse Tunga w Chinach po latach katastrofalnej polityki gospodarczej i społecznej, która spowodowała głodową śmierć co najmniej kilkunastu milionów Chińczyków (mówi się nawet o 20-30 mln ofiar). Wzmocniony udanym testem Mao rozpętał w latach 60-tych kolejną falę obłędnych radykalnych zmian, nazywanych Rewolucją Kulturalną, która głęboko wstrząsnęła Chinami i której bolesne skutki państwo i społeczeństwo chińskie odczuwają do dzisiaj. Obecnie, pół wieku po pierwszym teście jądrowym jesienią 1964 r., Chiny dysponują 250 głowicami nuklearnymi oraz rakietami balistycznymi do ich przenoszenia. Chińczycy jako ostatni spośród wielkich mocarstw zobowiązali się do przestrzegania zakazu prób nuklearnych.
Autor: Jacek Stawiski, TVN24 Biznes i Świat / Źródło: SIPRI, National Security Archive, CTBT website
Źródło zdjęcia głównego: domena publiczna