Dwoje dzieci zmarło po tym jak zostały przewiezione do szpitala z płonącego domu. Policja twierdzi, że pożar jest "podejrzany" i prowadzi śledztwo. Szuka świadków.
Pożar wybuchł w jednym z domów jednorodzinnych w Birmingham. W domu mieszkało małżeństwo z dwojgiem dzieci: 8-letnim chłopcem i 6-letnią dziewczynką.
Strażacy zostali wezwani do pożaru ok. godz. 3.40 w piątek. Ogień płonął w przedpokoju, było dużo dymu.
Dzieci wyniósł przed dom i położył na trawniku jeden z sąsiadów. Strażacy do przyjazdu pogotowia próbowali reanimować rodzeństwo, ale "nic nie udało się zrobić". Po ich przewiezieniu do szpitala lekarze stwierdzili zgon. Wkrótce mają zostać przeprowadzone sekcje zwłok chłopca i dziewczynki.
36-letniej matce także udzielono pomocy medycznej, ale nic poważnego się jej nie stało.
Ojciec w spalonym samochodzie
Policja regionu West Midlands oświadczyła, że szuka świadków wydarzenia z Birmingham. Wszczęła śledztwo dotyczące usiłowania zabójstwa.
- Wydarzenia pozostają niejasne i nadal staramy się złożyć do kupy okoliczności, które doprowadziły do tego, co się stało - oświadczył detektyw Justin Spanner. - To przerażający wypadek i moje myśli są przy rodzinie.
Świadek wydarzenia powiedziała, że zbudziły ją krzyki, więc wyszła przed dom. Zobaczyła dwoje dzieci leżących na trawie i strażaków, którzy je reanimowali. Dodała, że widziała także kobietę, która zachowywała się w sposób "niekontrolowany".
Ojca dzieci - jak poinformował detektyw - znaleziono później w spalonym samochodzie w Newcastle-under-Lyme. Jest mocno poparzony, lekarze oceniają jego stan jako krytyczny.
Autor: pk/ja / Źródło: BBC News
Źródło zdjęcia głównego: Google Street View