Po śmierci Budanowa nacjonaliści grożą zemstą

Aktualizacja:

Zabójstwo byłego pułkownika Jurija Budanowa "zemstą krwi" czy prowokacją? A jeśli tym drugim, to w jakim celu? Śmierć byłego oficera rosyjskiej armii, skazanego za zabójstwo Czeczenki, wstrząsnęła Rosją i może mieć poważne polityczne konsekwencje. Nie tylko dla sytuacji na Kaukazie Północnym. Rosyjscy nacjonaliści już odgrażają się zemstą na Czeczenach, zaś nieunikniony wzrost napięcia na tle etnicznym jest na rękę zwolennikom rządów silnej ręki w Rosji.

Budanowa dosięgły cztery kule, gdy wychodził w piątek z urzędu przy jednej z głównych stołecznych ulic. Były pułkownik zginął na miejscu. Z ustaleń śledczych wynika, że napastników było co najmniej dwóch.

Pierwsze podejrzenia padły na Czeczenów. Jednak nie mniej popularna jest teoria o prowokacji. Czemu mającej służyć? Tu już funkcjonuje kilka tłumaczeń. Pewne jest jedno, zabójstwo Budanowa wprowadziło rosyjskich nacjonalistów - którzy uważają go za bohatera narodowego - w stan wrzenia.

"Tropy wiodą do Czeczenii"

Do pierwszych demonstracji doszło już nazajutrz po śmierci Budanowa. Na moskiewskim placu Maneżowym, w miejscu symbolicznym, bo tam właśnie w grudniu 2010 doszło do starć pseudokibiców i nacjonalistów z imigrantami z Kaukazu i milicją.

Na wieść o zabójstwie Budanowa, jeden z liderów nacjonalistów rosyjskich Dmitrij Diomuszkin wskazał winnych: nie ma "żadnych wątpliwości, iż tropy tego morderstwa wiodą do Czeczenii".

"Zemsta krwi"?

Czeczeni nie kryją wielkiej satysfakcji ze śmierci byłego oficera. - Myślę, że to jest zadośćuczynienie - stwierdził Adam Delimchanow, doradca Ramzana Kadyrowa, przywódcy prorosyjskich władz Czeczenii. Głośno protestowały one, gdy w styczniu 2009 Budanow został zwolniony warunkowo z kolonii karnej.

Zwolennicy tezy o zleceniu Kadyrowa przypominają, że przypisuje mu się już kilka zabójstw jego politycznych przeciwników w Moskwie, jak i poza granicami Rosji.

Nie można też jednak wykluczyć, że zemsty na byłym oficerze dokonało komando czeczeńskich rebeliantów.

Prowokacja?

Niezależnie od tego, czy Budanowa zabili rebelianci czy kadyrowcy, to zabójstwo wywoła falę odwetowych ataków nacjonalistów. Dojdzie do kolejnego w ostatnich latach wzrostu napięć etnicznych w całej Rosji.

Dlatego wielu zwolenników ma teza, że byłego pułkownika zastrzelili prowokatorzy, dążący do poróżnienia mieszkańców Kaukazu i Rosjan. Zresztą tym tropem natychmiast poszli śledczy. Stąd pierwsze przecieki, że kierowcą auta, którym poruszali się zabójcy, był mężczyzna o "słowiańskim wyglądzie". To miałoby sugerować, że to nie Czeczeni byli napastnikami.

Można więc zakładać, że władze będą chciały zapobiec - nawet kosztem prawdy - destabilizacji na tle etnicznym. Jeśli jednak zabójcami byli nie Czeczeni, lecz prowokatorzy, oznaczałoby to, iż istnieją siły, którym zależy na takiej destabilizacji.

Zdaniem Władimira Żyrinowskiego była to prowokacja przed szczytem Rosja-UE mająca zdyskredytować Moskwę. Przypomina się jesień 2006, gdy rosyjskie władze tak samo mówiły o otruciu Litwinienki.

Bardziej prawdopodobne już jest, że komuś zależy na wzroście napięcia w kraju i znalezieniu pretekstu do zaostrzenia polityki wewnętrznej.

Znaki zapytania?

Klucz do rozwikłania zagadki może leżeć w wynikach śledztwa. Wątpliwe jednak, czy kiedykolwiek uda się zatrzymać prawdziwych sprawców - co pokazuje tradycja putinowskiej Rosji. Już teraz pojawiają się wątpliwości.

Media w Rosji, powołując się na przecieki ze śledztwa, rozpisują się o profesjonalizmie zabójców. Nawet jeśli uznać, że wykorzystali skradziony samochód, by go potem porzucić, to dlaczego "zapomnieli" zabrać z niego pistolet z tłumikiem?

Krwawe dziedzictwo zbrodni z 2000 r.

Budanow dowodził pododdziałem pancernym podczas II wojny czeczeńskiej. W 2003 roku Budanow został skazany na 10 lat więzienia za porwanie i morderstwo 18-letniej Czeczenki Elzy Kungajewej trzy lata wcześniej. W 2009 roku wyszedł warunkowo na wolność. Spośród wielu rosyjskich zbrodni popełnionych w Czeczenii właśnie sprawa Budanowa nabrała największego rozgłosu. Opisywała ją m.in. Anna Politkowska w książce "Rosja Putina".

Politkowska pisała też o innych przestępstwach wojennych Budanowa. 7 października 2006 roku została zastrzelona na klatce schodowej swojego domu w centrum Moskwy. Do dzisiaj nie ustalono, kto zlecił zabójstwo.

Stanisław Markiełow był adwokatem, który w procesie Budanowa reprezentował rodzinę Kungajewej. Sprzeciwiał się jego przedterminowemu, warunkowemu zwolnieniu. Został zastrzelony 19 stycznia 2009 w centrum Moskwy. Niedawno zapadł wyrok w procesie jego zabójców. Do końca twierdzili, że są kozłami ofiarnymi, a zbrodni dokonał ktoś inny.

Źródło: tvn24.pl