Setki przeciwników prezydenta Jemenu idą na stolicę, oznajmił przywódca plemienny i wróg Alego Abdullaha Salaha, szejk Sadek al-Ahmar. W związku z nasilającymi się walkami w Jemenie władze zamknęły lotnisko w stołecznej Sanie.
Z lotniska nie odlatują żadne samoloty, nie ma też zgody na lądowania. Powodem zamknięcia portu lotniczego są nasilające się od tygodni walki między siłami lojalnymi wobec prezydenta a tymi, które popierają jego przeciwników. Jak podaje BBC, na przedmieściach Sany tylko dzisiaj doszło do starć ok. stu bojowników plemiennych z wojskami rządowymi.
Z kolei w nocnych walkach zginęło co najmniej 15 osób, w tym 7-letnia dziewczynka. Do 62 wzrósł tym samym bilans ofiar śmiertelnych z dwóch dni starć w jemeńskiej stolicy.
Walki toczą się też w mieście Taizz na południowym wschodzie kraju, gdzie w czwartek jemeńskie wojsko zaczęło strzelać do manifestujących przeciwników prezydenta. Na razie nie ma doniesień o ofiarach w ludziach.
We wtorek Wysoka Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka Navi Pillay poinformowała o tym, że jej biuro bada doniesienia o tym, że jemeńscy żołnierze od niedzieli zabili ponad 50 protestujących w Taizzie.
Źródło: Reuters, BBC, PAP