Dwóch izraelskich pilotów katapultowało się ze swojego F-16 sekundy przed lądowaniem, bowiem systemy ich samolotu zasygnalizowały krytyczną awarię. Nieoczekiwanie maszyna dokończyła manewr bez nich. F-16 wylądował sam, nie odnosząc większych uszkodzeń.
Do niecodziennego incydentu doszło w środę w bazie izraelskiego lotnictwa Ramat David. Dwumiejscowy szkoleniowy F-16 wracał z rutynowego lotu treningowego. Piloci bez żadnych problemów przygotowali maszynę do lądowania i zaczęli zniżanie. Kilka sekund przed dotknięciem kołami pasa, kokpit F-16 rozbłysnął ostrzeżeniami o poważnej awarii systemów.
F-16: zrób to sam
Izraelskie wojsko nie sprecyzowało, co konkretnie się zepsuło, ale sytuacja była na tyle groźna, że załoga niemal natychmiast katapultowała się. Kilka sekund później pozbawiony kontroli F-16 usiadł na pasie z prędkością 300 km/h, czyli znacznie szybciej niż powinien. Maszyna pokonała spory odcinek pasa i wypadła na trawę, gdzie ostatecznie stanęła. Samolot nie odniósł, jak przekonują Izraelczycy, podczas samodzielnego lądowania poważniejszych uszkodzeń i jest badany przez techników. Na wszelki wypadek zawieszono loty wszystkich innych F-16 tego modelu. - Załoga zachowała się odpowiednio i postąpiła zgodnie z regulaminem. Maszyna mogła gwałtownie przechylić się i rozbić, gdyby próbowali lądować - powiedział anonimowy wojskowy portalowi Ynet. Słowa o "przechylaniu się" mogą wskazywać na poważną awarię skomputeryzowanego systemu sterowania, bez którego utrzymanie F-16 w powietrzu jest niemożliwe.
Autor: mk/mtom/ŁUD / Źródło: ynetnews.com
Źródło zdjęcia głównego: iaf.org.il