Pięć powodów, dla których USA nie zaatakują Iranu

 
USS George WashingtonUS Navy

Odkąd do prasy przeciekł raport MAEA ws. programu atomowego Iranu, Zachód wzywa do podjęcia radykalnych kroków mających go powstrzymać. Mimo twardej retoryki USA jest 5 powodów, dla których nie zaatakują one Iranu - pisze amerykański portal RealClearPolitics.

Po ujawnieniu we wtorek treści raportu Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), z którego wynika, że Iran pracował, a być może wciąż pracuje nad programem zbrojeń nuklearnych, Zachód zareagował wezwaniem do wprowadzenia "bezprecedensowych" sankcji przeciw Teheranowi.

Powróciło też w wypowiedziach polityków sformułowanie, że w sposobach radzenia sobie z islamską republiką "nie wyklucza się żadnej opcji", czyli bierze się pod uwagę opcję militarną - napisał amerykański portal specjalizujący się w tematyce politycznej.

Administracja prezydenta Baracka Obamy tę właśnie opcję musi z pięciu powodów wykluczyć - uważa autor tekstu z RealClearPolitics Greg Scoblete.

1. Brak mandatu ONZ

Po pierwsze USA niechętnie uciekają się do inwazji na dużą skalę, jeśli nie mają mandatu ze strony jakiejś organizacji międzynarodowej. W przypadku Libii operację militarną poparły zarówno ONZ, jak i Liga Arabska. A ponieważ Rosja i Chiny zawsze sprzeciwiają się nakładaniu sankcji na Teheran, trudno sobie wyobrazić, by nie zawetowały w ONZ rezolucji o rozwiązaniach siłowych wobec Iranu.

2. Dziura budżetowa

Po drugie wojna "wypaliłaby jeszcze większą dziurę w budżecie" USA. Administracja Obamy chce zmniejszyć publiczne zadłużenie państwa i jego deficyt budżetowy. Ogranicza nawet środki Pentagonu. Operacja wojskowa na dużą skalę zniweczyłaby wszystkie te plany. Jeśli prowadzi się wojny, rośnie zarówno zadłużenie państwa, jak i deficyt budżetowy, czego wciąż aktualnym przykładem są koszty wojen w Iraku i Afganistanie.

3. Odpowiedzialność lidera

Po trzecie nie byłoby to "kierowaniem z tylnego siedzenia", czyli taktyką, którą obrała administracja USA podczas interwencji w Libii. Polega ona na zebraniu grupy państw o podobnym nastawieniu do atakowanego reżimu, by podzieliły się ciężarem wysiłku wojennego, i kierowaniu koalicją bez mianowania się jej liderem. Ten scenariusz nie przydałby się w Iranie. Poza tym Teheran, choć mógłby ostatecznie zagrozić Ameryce rakietami dalekiego zasięgu, jest w gruncie rzeczy znacznie większym problemem dla krajów swego regionu, a zwłaszcza Arabii Saudyjskiej i Izraela.

4. Utrata poparcia irańskiej opozycji

Po czwarte trudno byłoby Ameryce pozostać nadal przyjacielem irańskich tzw. "zielonych" przeciwników reżimu, którzy protestowali w 2009 roku przeciw ponownemu wyborowi na prezydenta Mahmuda Ahmadineżada. Duchowy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei oskarżał wówczas Waszyngton o próby obalenia irańskich władz. Inwazja oznaczałaby nieuchronne ofiary wśród ludności cywilnej, a więc koniec poparcia irańskiej opozycji dla USA.

5. Wzrost cen ropy

Po piąte: "gospodarka, głupcze!". Jeśli jest jeden, główny powód, dla którego gabinet Obamy nie zdecydowałby się zaatakować Iranu, to jest to gospodarka - pisze RealClearPolitics. Kontratak Iranu wymierzony byłby w najczulszy punkt światowego przemysłu - dostawy ropy naftowej, której 20 proc. transportuje się przez cieśninę Ormuz. Irańczycy postaraliby się ją zablokować, ceny ropy poszybowałyby w górę, strefa euro popadłaby niemal na pewno w recesję, a Ameryka znowu znalazłaby się na skraju gospodarczej przepaści.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: US Navy