Podczas czwartkowej debaty w Parlamencie Europejskim eurodeputowani większości frakcji apelowali, by unijni liderzy na przyszłotygodniowym szczycie uzgodnili mechanizm powiązania praworządności z budżetem Unii Europejskiej. PiS opowiedział się przeciw temu rozwiązaniu, wskazując, że jest ono polityczne.
Zorganizowana na nieco ponad tydzień przed kluczowym szczytem Unii Europejskiej w sprawie wieloletniego budżetu Unii Europejskiej debata europarlamentu dotyczyła zaproponowanego przez Komisję Europejską w maju 2018 roku mechanizmu zawieszenia lub zmniejszenia funduszy Unii Europejskiej, jeżeli w jakimś kraju wystąpią "uogólnione braki w zakresie praworządności".
Parlament Europejski przyjął już mandat negocjacyjny w sprawie tych przepisów, ale negocjacje nie mogą się rozpocząć, bo wspólnego stanowiska nie mają państwa członkowskie. Sprawa ta została bowiem włączona do pakietu dotyczącego budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-2027 i jednomyślną zgodę muszą wypracować szefowie państw i rządów. - Jesteśmy wspólnotą praw i zasad, to wstyd, że państwa członkowskie nie uzgodniły stanowiska w sprawie mechanizmu. Nie należy kierować środków do krajów, które nie przestrzegają wartości europejskich - mówił wiceszef grupy Europejskiej Partii Ludowej (EPL) Othmar Karas.
Przeciwko mechanizmowi wypowiedziała się deputowana Prawa i Sprawiedliwości Jadwiga Wiśniewska, podkreślając, że jej grupa polityczna wspiera te inicjatywy dotyczące praworządności w Unii Europejskiej, które są zgodne z literą i duchem traktatów. W tym przypadku, jej zdaniem, tak nie jest. - Niestety planowany mechanizm łączący budżet Unii Europejskiej z zasadą praworządności nie jest precyzyjny i nie gwarantuje bezpieczeństwa prawnego państwom członkowskim. Warunkowość w wydatkowaniu środków musi opierać się na obiektywnych, konkretnych, mierzalnych i adekwatnych kryteriach. Nie może sięgać do bliżej nieokreślonych katalogów źródeł zagrożeń - przekonywała Wiśniewska.
Inaczej sprawę widzi unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders, który argumentował, że zaproponowany mechanizm gwarantuje sprawiedliwość i obiektywizm oceny sytuacji we wszystkich krajach Unii Europejskiej. - Żeby kontrolować wydatkowanie środków unijnych potrzebujemy w każdym kraju członkowskim niezawisłego wymiaru sprawiedliwości i dobrze funkcjonujących organów ścigania - podkreślił.
Węgierska eurodeputowana Katalin Cseh z frakcji Odnowić Europę oceniła, że unijne stolice mają świetną okazję, by wyjść poza hasła i faktycznie zająć się obroną wartości unijnych. - Odpowiednia, inteligentna warunkowość, to świetny sposób, by skorumpowane rządy, które naruszają praworządność, zostały ukarane - powiedziała. Jej zdaniem potrzebne jest monitorowanie sytuacji na miejscu w krajach Unii Europejskiej, wprowadzenie obowiązku dla państw członkowskich, by uczestniczyły w pracach prokuratury europejskiej, a także zamrażanie środków gdy występują problemy oraz przesuwanie ich do ostatecznych odbiorców, z pominięciem rządów.
- Ochrona praworządności to filar, na którym opiera się nasza Wspólnota i nasz dorobek unijny. Jesteśmy przecież unią praw i wartości. Dziś odbywa się debata, bo chcemy podkreślić, że Parlament Europejski nie uważa, że to tylko jeden z priorytetów, ale warunek sine qua non prawidłowego przebiegu negocjacji budżetowych - mówiła Eider Gardiazabal z Socjalistów i Demokratów. Zdaniem Nicolasa Baya z grupy Tożsamość i Demokracja, poruszając temat praworządności, trzeba mówić o Słowacji czy Malcie, gdzie zabici zostali dziennikarze patrzący władzy na ręce. - Kogo chcemy dziś pozbawiać funduszy europejskich? Polskę i Węgry, kraje z rządami populistycznymi, które mają poparcie demokratycznej większości i zostały lepiej wybrane niż wszyscy państwo - zwracał się do eurodeputowanych Francuz.
Niemiecki minister ds. europejskich Michael Roth podkreślał, że prezydencja chce uzyskać informacje w jaki sposób do propozycji odnoszą się szefowie państw i rządów. - Bez wytycznych Rady Europejskiej nie ma w zasadzie możliwości przeprowadzenia dalszych prac. Jak tylko te wytyczne będą, a mam nadzieję, że nastąpi to wkrótce, wówczas będziemy mogli podjąć prace nad tekstem ustawodawczym, żeby negocjacje z Parlamentem Europejskim mogły się rozpocząć jak najszybciej - oświadczył Roth. Zapowiedział przy tym, że praktycznie przy okazji każdego posiedzenia unijnych ministrów ds. europejskich w najbliższych sześciu miesiącach podczas niemieckiej prezydencji sprawa praworządności znajdzie się na agendzie.
Źródło: PAP