Francuska policja zatrzymała prawdopodobnego sprawcę fałszywego zgłoszenia, przez które do Paryża ściągnięto oddziały antyterrorystów. To 16-latek o imieniu Dylan, którego zatrzymano w departamencie Marna w północnej części kraju.
Wielką operację policyjną w centrum Paryża wywołał w sobotę telefon z informacją o zakładnikach w jednym z kościołów. Alarm okazał się fałszywy.
W operacji policyjnej uczestniczyło ponad 100 funkcjonariuszy. Okazało się jednak, że w kościele nie było żadnych zakładników. Policyjną blokadę okolicy kościoła szybko usunięto.
Nagrali rozmowę z policją
W niedzielę francuski tygodnik "L'Obs" napisał na swojej stronie internetowej, że zgłosiło się do niego dwóch nastolatków. Przesłali plik audio, który - jak stwierdzili - było nagraniem rozmowy z policją w sobotę.
- Wstępny pomysł był taki, by "uderzyć" w meczecie, ale po Saint-Etienne-du-Rouvray stwierdziliśmy, że lepiej zadziała, jeśli na cel weźmiemy kościół - mówią w komentarzu do nagrania nastolatkowie. W Saint-Etienne-du-Rouvray pod koniec lipca dżihadyści zabili w kościele katolickiego księdza i wzięli zakładników. Potem zostali zabici.
Zgodnie z francuskim kodeksem karnym sprawcy fałszywego alarmu grożą dwa lata więzienia i grzywna w wysokości 30 tys. euro.
Minister żąda zapłaty za akcję
Szef francuskiego MSZ Bernard Cazeneuve oświadczył w poniedziałek, że zdecyduje się na rzadki ruch i wystąpi do sądu o obciążenie sprawcy kosztami policyjnej akcji w Paryżu. Oskarżył sprawcę o to, że przez jego nieodpowiedzialne działanie służby specjalne straciły pieniądze i dużo czasu, niepotrzebnie wywołano także panikę.
- Nie ma powodu, by podatnicy ponosili koszty niepotrzebnych wydatków publicznych - stwierdził.
Zagrożenie terrorystyczne we Francji władze oceniają jako bardzo wysokie. Wciąż obowiązuje stan wyjątkowy, wprowadzony po zamachach terrorystycznych w Paryżu z 13 listopada 2015 roku, w których zginęło 130 ludzi. 14 lipca br. w Nicei terrorysta wjechał ciężarówką w tłum świętujący Dzień Bastylii, zabijając 84 osoby.
Autor: pk\mtom / Źródło: Reuters, Le Monde, PAP