Nie wszystkie kraje Unii Europejskiej przyłączyły się do unijnej akcji wydalenia rosyjskich dyplomatów. Niektóre wprost przyznały, że nie mają zamiaru tego robić. - Chcemy utrzymać komunikację z Rosją - oświadczyli Austriacy. - Nasze państwo nie jest w stanie podejmować takich kroków przeciwko mocarstwom zasiadającym w Radzie Bezpieczeństwa ONZ - wyjaśnili Cypryjczycy. Według lokalnych mediów wyrzucenie dyplomatów wciąż rozważają Belgia i Portugalia.
Masowa akcja wydalania rosyjskich dyplomatów rozpoczęła się w poniedziałek. W geście solidarności z Wielką Brytanią, której władze oskarżają Rosję o atak bronią chemiczną na Siergieja Skripala i jego córkę, zdecydowało się na taki krok wiele państw unijnych.
Nie wszyscy podjęli jednak taką decyzję. Niektóre kraje wyjaśniają wprost, że nie zamierzają wykonywać nieprzyjaznego gestu wobec Moskwy.
Nie drażnić Rosjan
Rząd Austrii podkreślił swoją tradycyjną neutralność w sporach na linii Wschód-Zachód (państwo nie należy na przykład do NATO).
- Popieramy decyzję o odwołaniu ambasadora Unii Europejskiej z Moskwy, ale nie podejmiemy żadnych kroków na poziomie krajowym. Chcemy utrzymać komunikację z Rosją. Austria jest państwem neutralnym i budującym porozumienie pomiędzy Wschodem i Zachodem - oświadczyli Austriacy.
Bułgaria we wtorek po południu poinformowała w oświadczeniu, że odwołała na konsultacje swojego ambasadora w Rosji, by przedyskutować sprawę ataku w Salisbury. Reuters pisze, że to "zaostrzenie stanowiska" po piątkowym oświadczeniu premiera Bojko Borysowa, który stwierdził, że brak jest dowodów na zaangażowanie Moskwy w atak na Skripala. W poniedziałek bułgarskie MSZ potwierdziło w oświadczeniu przekazanym państwowemu radiu, że rząd nie zdecydował się na wydalenie dyplomatów. W unijną akcję nie zaangażował się Cypr. Rzecznik rządu Prodromos Prodromou zapewnił, że zgadza się on z ogólnym stanowiskiem unijnych władz. - Nasze państwo nie jest jednak w stanie podejmować takich kroków przeciwko mocarstwom zasiadającym w Radzie Bezpieczeństwa ONZ - stwierdził Cypryjczyk. Wszystko wskazuje na to, że do sankcji nie przyłączył się również rząd Grecji, choć nie wydał w tej sprawie jednoznacznego oświadczenia. Premier Aleksis Tsipras mówił w minionym tygodniu, że "należy wyrazić solidarność z narodem brytyjskim", ale trzeba być również "odpowiedzialnym i zbadać sprawę dokładnie". Także Malta nie wydali rosyjskich dyplomatów. Jak podają lokalne media, rzecznik rządu oświadczył, iż nie można było tego zrobić, ponieważ "maltańska misja dyplomatyczna w Moskwie jest za mała". Rosjanie najpewniej odpowiedzieliby wydaleniem dyplomatów maltańskich, a to oznaczałoby "faktyczne zerwanie relacji dyplomatycznych". Odesłania części rosyjskich dyplomatów do ojczyzny nie zapowiedziała też Słowacja. Rząd w Bratysławie "potępił" atak w Salisbury, "przyjął do wiadomości" decyzje UE w tej sprawie, ale tylko "zarezerwował sobie prawo do podjęcia dalszych kroków". W poniedziałek MSZ poinformowało, że wezwało rosyjskiego ambasadora, by poprosić go o wyjaśnienia. Na razie nie ogłoszono informacji o wydalaniu Rosjan. Jednoznaczne stanowisko zajęła Słowenia. Szef tamtejszego MSZ Karl Erjavec stwierdził, iż jest jeszcze "za wcześnie", aby wydalać rosyjskich dyplomatów.
- Pozostaniemy przy decyzji Komisji Europejskiej, że najpierw trzeba ustalić, co właściwie się stało - powiedział.
Na wyrzucenie dyplomatów nie zdecydował się także Luksemburg.
Niepewne stanowiska
Niejasne jest stanowisko Portugalii. Według lokalnych mediów rząd miał oświadczyć, iż "odnotował" decyzję większości państwo UE o działaniach przeciwko rosyjskim dyplomatom. Nie oznajmił jednak, czy się przyłączy do akcji.
Długo stanowiska nie zajmowała Irlandia, choć lokalne media od rana informowały, że też zamierza wydalić dyplomatów. We wtorek po południu oficjalnie ogłoszono, że z kraju wyjechać ma jedna osoba.
Autor: mk, pk//kg, adso / Źródło: New York Times, Reuters, total-slovenia-news.com, Irish Examiner, theportugalnews.com, bnr.bg, independent.com