- Jestem gotowa zrobić, co w mojej mocy, by odkryć prawdę o bezprecedensowym akcie nuklearnego terroryzmu, który zabił Aleksandra - napisała Marina Litwinienko, żona otrutego polonem byłego funkcjonariusza KGB i FSB, Aleksandra Litwinienki. O podanie mu silne radioaktywnego izotopu są podejrzewani ludzie związani z Kremlem. Kobieta apeluje teraz o wsparcie finansowe, aby możliwe było dalsze badanie sprawy.
Marina Litwinienko wystąpiła z apelem o pomoc finansową na pokrycie kosztów postępowania przed sądem koronera. Ma on zbadać okoliczności śmierci jej męża i być może dostarczyć dowodów, które zaprzeczą wersji wydarzeń prezentowanej przez rosyjskie władze.
- Sądząc po podobnych skomplikowanych dochodzeniach to może trwać całe tygodnie, jeśli nie miesiące. Moje fundusze w najlepszym razie sięgną 100 tys. funtów - poinformowała Litwinienko.
W postępowaniu dowody zebrane przez metropolitalną policję zostaną przeciwstawione wersji osób oskarżonych o zabójstwo Saszy i ich sponsorów, mających do dyspozycji nieograniczone środki rosyjskiego państwa. Marina Litwinienko
- W postępowaniu dowody zebrane przez metropolitalną policję zostaną przeciwstawione wersji osób oskarżonych o zabójstwo Saszy i ich sponsorów, mających do dyspozycji nieograniczone środki rosyjskiego państwa - dodała.
Sąd koronera badający sytuacje, w których śmierć nie nastąpiła z przyczyn naturalnych, zgodził się we wrześniu przystąpić do dochodzenia. Jego koszty oceniane są na kilkaset tysięcy funtów.
Radioaktywna śmierć
Litwinienko, były funkcjonariusz KGB i FSB zajmujący się głównie zorganizowaną przestępczością w Rosji, a także przeciwnik polityczny Władimira Putina, zmarł w 2006 roku wkrótce po przyznaniu mu brytyjskiego obywatelstwa. O jego zabójstwo Scotland Yard oskarża dawnego kolegę Litwinienki, obecnie deputowanego rosyjskiej Dumy Państwowej, Andrieja Ługowoja.
Litwinienko spotkał się przed pięcioma laty z Ługowojem w hotelu Milenium w londyńskiej dzielnicy Mayfair. W hotelowej restauracji wypił herbatę, po której źle się poczuł. Zmarł 23 listopada 2006 roku w klinice University College na skutek zatrucia izotopem polonu-210.
Sprawa ta negatywnie zaciążyła na stosunkach brytyjsko-rosyjskich. Śmierć Litwinienki wywołała skandal dyplomatyczny a tajne służby obu państw zerwały współpracę. Do dzisiaj Wielka Brytania i Rosja pozostają w mało przyjaznych stosunkach.
Niewygodny uciekinier
Władze rosyjskie nie godzą się na wydanie Brytyjczykom Ługowoja, który przed sądem koronera ma składać wyjaśnienia jedynie przez łącze wideo. W Londynie reprezentować go będzie czołowa adwokatka, specjalistka od praw człowieka Jessica Simor, pracująca w tej samej firmie prawniczej Matrix Chambers, co żona byłego premiera Tony Blaira, Cherie Booth.
Ługowoj twierdzi, że Litwinienko mógł sam sobie odebrać życie, bądź też został zamordowany przez wywiad brytyjski, którego był konsultantem.
Autor książki o zabójstwie Litwinienki Alex Goldfarb jest przekonany, że Litwinienko został zabity na polecenie rosyjskich organów bezpieczeństwa. Powodem miała być ucieczka z Rosji, współpraca z Brytyjczykami i ostra krytyka Władmira Putina. Litwinienko twierdził, że obecny premier został wyniesiony do władzy w Rosji przez dawny aparat KGB a niewyjaśnione do dziś zamachy terrorystyczne w Moskwie w 1999 roku były środkiem prowadzącym do tego celu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24