Po raz pierwszy od czasów II wojny światowej zamknięta została anglikańska katedra św. Pawła w Londynie. Władze świątyni zdecydowały się na ten krok w obawie o bezpieczeństwo zwiedząjących. Od soboty przed katedrą rozbity jest obóz "oburzonych".
Podjęliśmy tę decyzję z ciężkim sercem, ale nie mieliśmy wyjścia. Jesteśmy zobowiązani zapewnić zwiedzającym katedrę bezpieczeństwo, a w obecnej sytuacji nie bylismy w stanie tego zrobić Dziekan katedry Graeme Knowles
"Z ciężkim sercem"
Porządku wokół obozowiska pilnuje policja, jednak władze świątyni zdecydowały się w piątek po południu, by na czas nieokreślony zamknąć zabytek.
Dziekan katedry Graeme Knowles przyznał w wydanym oświadczeniu, że decyzja ta została podjęta "z ciężkim sercem". - Podjęliśmy tę decyzję z ciężkim sercem, ale nie mieliśmy wyjścia. Jesteśmy zobowiązani zapewnić zwiedzającym katedrę bezpieczeństwo, a w obecnej sytuacji nie bylismy w stanie tego zrobić - tłumaczył.
Knowles sprecyzował, że zagrożenie stanowią butle gazowe i ogniska jakie palą protestujący, by się ogrzać.
Duże straty finansowe
- Niektórzy mówią, że Kościół powinien trzymać stronę tych, którzy szukają równości i finansowej uczciwości. Jesteśmy po tej stronie. Debata na temat bardziej sprawiedliwego społeczeństwa leży nam na sercu w naszym działaniu - zapewnił także dziekan katedry.
Oświadczenie kładło nacisk na dobre relacje z protestującymi oraz podkreślało, że londyńskie protesty przebiegały w pokojowy sposób. - Jest coś głębokiego w proteście prowadzonym przed tym najświętszym miejscem - wspólnym zgromadzeniem tych, których martwi bieda i nierówność, patrzących na wielką kopułę katedry - podkreślił dziekan Knowles.
W odpowiedzi na list dziekana protestujący wydali oświadczenie, w którym zapewniają, że robią wszystko, aby ułatwić dostęp, i proszą o dopowiedzenie, co jeszcze mogą ze swej strony uczynić.
Zamknięcie katedry spowoduje duże straty finansowe. Szacuje się, że w ubiegłym roku ze sprzedaży biletów i pamiątek władze katedry otrzymywały 22,600 funtów.
ant\mtom
Źródło: BBC