Opozycjonistka zostaje w psychuszce

 
Larisa Arap zostaje w zakładzie psychiatrycznymTVN24

Rosyjska dziennikarka i opozycjonistka Łarisa Arap pozostanie szpitalu psychiatrycznym. O kontynuowaniu przymusowego leczenia zdecydował sąd.

Taką decyzję podjął sąd w mieście Apatyty w obwodzie murmańskim, na Półwyspie Kolskim, na północy Rosji. Łarisa Arap to rosyjska dziennikarka i aktywistka opozycyjnego Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego (OGF) Garriego Kasparowa.

Sąd orzekł, że "poza szpitalem pacjentka mogłaby nie otrzymać właściwej pomocy medycznej, przez co jej stan zdrowia mógłby się pogorszyć". Rozprawa toczyła się bez udziału mediów.

Bliscy Łarysy Arap nie zgadzają się z tym werdyktem i zapowiedzieli już złożenie apelacji.

Wcześniej w szpitalu psychiatrycznym w Apatytach, gdzie przebywa dziennikarka, została ona poddana badaniu, które przeprowadziła grupa specjalistów z Moskwy pod kierunkiem prezesa Niezależnego Towarzystwa Psychiatrycznego Jurija Sawienki.

Sawienko, który do Apatytów pojechał na prośbę rzecznika praw człowieka Władimira Łukina, odmówił komentowania sprawy Arap do czasu aż omówi ją z rosyjskim rzecznikiem praw obywatelskich.

Według Jeleny Wasiliewej, szefowej oddziału OGF w Murmańsku, niezależni specjaliści z Moskwy nie znaleźli podstaw do przetrzymywania aktywistki Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego w szpitalu psychiatrycznym.

Z kolei przedstawiciel szpitala psychiatrycznego, który uczestniczył w piątkowym postępowaniu sądowym, utrzymywał, że podczas lipcowego badania u rejonowego psychiatry w Siewieromorsku kobieta zachowywała się agresywnie i przedstawiała "chore pomysły", w których figurowali m.in. funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).

Łarisa Arap twierdzi, że przebywa w szpitalu psychiatrycznym wbrew swej woli i uważa się za ofiarę zemsty ze strony lekarzy za krytyczne artykuły o przemocy wobec pacjentów.

Jej kłopoty zaczęły się 5 lipca, gdy zjawiła się w szpitalu w Murmańsku, gdzie miała się poddać badaniom, niezbędnym do odnowienia prawa jazdy. "Lekarka wezwała milicję. Zatrzymali mnie siłą, zawołali ambulans, wsadzili do niego i przewieźli do szpitala (w Siewieromorsku), gdzie zostałam pobita. To wszystko z powodu artykułu w gazecie" - relacjonowała dziennikarka.

Na początku czerwca Arap opublikowała w wydawnictwie OGF w Murmańsku artykuł "Dom wariatów", w którym opisała złe traktowanie dzieci i nastolatków - pacjentów obwodowego szpitala psychiatrycznego. Opierała się na opiniach rodziców.

Źródło: PAP, APTN

Źródło zdjęcia głównego: TVN24