Australijscy chirurdzy przez sześć godzin operowali chłopca, którego kręgosłup oderwał się od czaszki. Chłopczyk, który ucierpiał w wyniku wypadku samochodowego, przeżył zabieg, i ma szanse na odzyskanie całkowitej sprawności. Materiał programu "Polska i Świat" w TVN24.
30-letnia Rylea Taylor jechała samochodem w Nowej Południowej Walii. Wiozła ze sobą swoją 9-letnią córkę i jej młodszego brata, 16-miesięcznego Jacksona. Uderzył w nich czołowo inny pojazd, który prowadził 18-letni kierowca. Do wypadku doszło 15 września.
Wewnętrzna dekapitacja
- Mieliśmy na liczniku około 110 km/h - wspomina Taylor. Dzięki poduszkom powietrznym jej córka odniosła niegroźne obrażenia jamy brzusznej. Jednak jej synek doznał tzw. wewnętrznej dekapitacji - to sytuacja, kiedy czaszka zostaje oddzielona od kręgosłupa, ale wciąż pozostaje przytwierdzona do ciała.
- Wiele dzieci nie przeżyłoby takiego urazu - tłumaczy dr Geoff Askin, neurochirurg ze szpitala BrizBrain & Spine w Brisbane. - A nawet jeśli by przeżyło, nie mogłoby same się poruszać, ani oddychać - dodał.
Na szczęście w przypadku Jacksona nie doszło do przerwania rdzenia kręgowego. Chirurdzy najpierw ustabilizowali kręgosłup specjalną ramą, a potem wykorzystali fragment żebra Jacksona do zrekonstruowania kręgów szyjnych. Rdzeń został ustabilizowany za pomocą cienkiego drutu.
Rehabilitacja chłopca może potrwać kilka miesięcy, po których powinien wrócić do zdrowia.
Autor: fil / Źródło: tvn24.pl, dailymail.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: tvn24