Ogromna lawina o szerokości 300 metrów zabiła czterech narciarzy - dwóch Francuzów, Szweda i Brytyjczyka. Do tragedii doszło, gdy zjeżdżali oni ze stoku poza wytyczonymi trasami w ośrodku narciarskim Val d'Isere we francuskich Alpach.
Ofiary należały do siedmioosobowej grupy, która wraz z profesjonalnym instruktorem wybrała się we wtorek rano w góry. Jak podały władze, narciarze sami wywołali lawinę, gdy poruszali się poza trasą, na wysokości 2,8 tys. metrów.
- To była naprawdę duża lawina. Była szeroka na około 300 metrów, śnieg zsunął się o jakieś 700 metrów - poinformował kapitan Alexis Peltier z francuskiej żandarmerii. Śnieg porwał pięciu narciarzy. Czterech z nich zginęło w wyniku obrażeń, piąta, chociaż została częściowo zasypana zwałami śniegu, wyszła z wypadku cało, co ratownicy uznali za "cud".
Dwóm pozostałym członkom grupy udało się uniknąć lawiny.
Były ostrzeżenia
Alpejskie służby ratownicze ostrzegały ostatnio przed możliwym zejściem lawiny po dużych opadach śniegu w ubiegłym tygodniu.
Pod koniec grudnia niemal w tym samym miejscu lawina zabiła 67-letniego brytyjskiego narciarza, który zmarł w wyniku obrażen w szpitalu w Grenoble.
Źródło: PAP, Reuters, Huffington Post, tvn24.pl