142 osoby trafiły do holenderskiego aresztu za obrzucenie kamieniami ambasady Chin w Hadze. Protestowali w ten sposób przeciw przemocy w chińskim Sinkiangu, gdzie podczas zamieszek zginęło co najmniej 150 osób. "Zaniepokojenie" sytuacją wyraził Biały Dom.
Protestujący w Hadze wspinali się na ogrodzenie i rzucali kamieniami, tłukąc okna w budynku ambasady. Niewielka grupka mężczyzn spaliła chińską flagę. W sumie w demonstracji uczestniczyło około 200 osób, 142 trafiły do aresztu.
"Nie mogliśmy ich opanować"
Gheyretjan Rozi z holenderskiej grupy wsparcia Ujgurów powiedział, że demonstracja przebiegała w sposób pokojowy, do momentu, kiedy jej uczestnicy zauważyli, że ktoś z ambasady robi im zdjęcia. - Rozgniewało to część Ujgurów, nie mogliśmy ich opanować - dodał.
Chińska ambasada na swoich stronach internetowych podała, że jej wydział konsularny będzie zamknięty we wtorek "z przyczyn bezpieczeństwa". W Holandii mieszka około 450-600 Ujgurów, a do protestu doszło po wiadomościach o śmierci co najmniej 156 ludzi i ponad 800 rannych w niedzielnych zamieszkach w Urumczi, stolicy Sinkiangu.
Biały Dom "zaniepokojony"
Sytuację w Sinkiangu skomentował także Biały Dom. Jego rzecznik Robert Gibbs w pisemnym komunikacie stwierdził: - Jesteśmy głęboko zaniepokojeni informacjami i licznych ofiarach śmiertelnych zamieszek z Urumczi z zachodnich Chinach. Jak dotąd raporty dotyczące okoliczności, w których ludzie zostali ranni bądź zabici są niejasne, jest więc za wcześnie na komentarze. Apelujemy do wszystkich w Sinkinag o zachowanie spokoju - dodał.
Chiny: sytuacja pod kontrolą
Niedzielne zamieszki to najpoważniejsze od dziesięcioleci niepokoje na tle etnicznym w prowincji, której rdzenna ludność to muzułmanie tureckiego pochodzenia. Kilkuset uczestników wydarzeń aresztowano. W poniedziałek w mieście w praktyce obowiązywał stan wyjątkowy - wprowadzono zakaz ruchu samochodowego, pozamykano sklepy. Jak podały miejscowe władze, "sytuacja pozostaje pod kontrolą".
Ujgurzy stanowią około 40 procent liczącej 20 mln ludności Sinkiangu. W samym Urumczi większość stanowią napływowi Chińczycy. Wielu Ujgurów niechętnych jest nasilającej się chińskiej imigracji oraz kontroli partyjnej nad ich życiem społecznym i religijnym. Twierdzą, że zostali politycznie marginalizowani na swym ojczystym terytorium.
Źródło zdjęcia głównego: EPA