Barack Obama zerwał z tradycją "luźnego" grupowego zdjęcia na szczycie państw Współpracy Ekonomicznej Azji i Pacyfiku (APEC) w Honolulu na Hawajach. Liderzy państw, którzy publicznie prawie nigdy nie pokazują się ubrani inaczej niż w garnitur, przez wiele lat pozowali do zdjęcia w ludowych strojach. Tradycję zapoczątkował Bill Clinton w 1993 roku.
Perspektywa sfotografowania m.in. prezydenta Chin Hu Jintao czy przywódcy Rosji Dmitrija Miedwiediewa ubranych na przykład w hawajskie koszule i wieńce z kwiatów zawsze wzbudziła poruszenie wśród dziennikarzy, obsługujących szczyt APEC. Od 1993 roku liderzy zawsze przebierali się do grupowego zdjęcia w stroje lokalne państwa goszczącego szczyt.
Jednak wbrew oczekiwaniom w niedzielę liderzy pojawili się przed kamerami w jednolitych czarnych garniturach, których monotonię przełamywała jedynie biała koszula premier Australii Julii Gillard.
Krępująca i niewygodna tradycja?
Brak kolorowych koszul wzbudził zdziwienie samych przywódców. Agencje relacjonują, że Gillard spytała Obamę o "trawiaste spódniczki", czyli kolejny element hawajskiego stroju. - To zbyt krępujące, tak jak biustonosze z kokosów - odpowiedział Obama. Gdy do rozmowy przyłączył się prezydent Chile Sebastian Pinera, pytając o "hawajskie koszule", przywódca USA odparł, że "kładzie kres tej tradycji".
Na niedzielnej konferencji prasowej Obama wyjaśnił, że "gdy oglądał zdjęcia z poprzednich spotkań, uznał, iż można zrezygnować z tej tradycji". W zamian uczestnicy szczytu otrzymali w prezencie hawajską koszulę i "jeśli chcą ją pokazać, nie ma problemu" - zapewnił prezydent USA. - Nie słyszałem wielu skarg w związku z zakończeniem tradycji - dodał.
Niektórzy analitycy spekulują, że Biały Dom obawiał się społecznego odbioru "przebieranki", która mogła się wydać frywolna w czasie kryzysu ekonomicznego.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA