Indyjska flota formalnie otrzymała swój najpotężniejszy okręt, lotniskowiec INS "Vikramaditya". To stary radziecki "Admirał Gorszkow", poddany gruntownej przebudowie. Prace zajęły Rosjanom dwa razy dłużej i kosztowały dwa razy więcej, niż początkowo zakładano.
Po potężnych opóźnieniach i kryzysach związanych z prośbami rosyjskiej stoczni Siewmasz o dodatkowe fundusze, lotniskowiec został formalnie przekazany flocie Indii w sobotę rano. Ceremonia odbyła się w rzeczonej stoczni, mieszczącej się nad Morzem Białym na północy Rosji w mieście Siewierodwińsk. W uroczystości wzięli udział minister obrony Indii A.K. Antony i wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin. Teraz okręt w swoje władanie przejmą indyjscy marynarze, którzy rozpoczną mający trwać dwa miesiące rejs do Indii. Na pokładzie zostanie jednak pokaźna grupa rosyjskich "pomocników", którzy będą czuwać nad jeszcze niedoświadczonymi nowymi właścicielami.
Azjatycki wyścig na lotniskowce
Nowy lotniskowiec jest wielkim wzmocnieniem indyjskiej floty. INS "Vikramaditya" będzie w najbliższej przyszłości najpotężniejszym okrętem wojennym Azji. Główny rywal Indii na oceanach, Chiny, posiada bardzo podobną postradziecką jednostkę, lotniskowiec "Lioning". Chińczycy nie mają jednak żadnego doświadczenia z używaniem tego rodzaju okrętów i nie mają odpowiednich samolotów oraz pilotów. Indie natomiast od lat 60-tych posiadały co najmniej jeden ex-brytyjski lotniskowiec i zgromadziły odpowiednią wiedzę, oraz mają przeszkolone kadry. Na dodatek zakupiły wraz z INS "Vikramaditya" 45 myśliwców MiG-29K, z których około 20 już otrzymali. Okręt chiński jeszcze przez wiele lat będzie zatem służył jako jednostka eksperymentalna i szkoleniowa, prawdopodobnie nigdy nie osiągając pełnych możliwości bojowych. Natomiast Indie po próbach i przeszkoleniu załogi będą miały pełnoprawny lotniskowiec.
Sytuacja może się wyrównać dopiero za co najmniej dekadę, bowiem wtedy mają wchodzić do służby budowane od podstaw nowe chińskie lotniskowce. Indie do tego czasu jednak także powinny mieć swoje okręty, z których pierwszy jest już w połowie zbudowany.
Dusza radziecka, ale reszta nowa
Teoretycznie INS "Vikramaditya" jest radzieckim zabytkiem. Budowę okrętu, jeszcze jako Baku, rozpoczęto w 1978 roku. Próby lotniskowca napotykały jednak liczne przeszkody i wszedł on do służby dopiero w 1987 roku. Po rozpadzie ZSRR przemianowano go na "Admirała Gorszkowa". W latach 90-tych z braku funduszy okręt więcej stał w porcie niż pływał, a po eksplozji kotłów w siłowni w 1994 roku definitywnie utknął przy nabrzeżu. Z braku pieniędzy na naprawę w 1996 roku wystawiono go na sprzedaż, po czym przez następne osiem lat czekał na kupca i niszczał. Dopiero w 2004 roku, po wieloletnich negocjacjach, Indie zakupiły już mocno zniszczonego "Admirała Gorszkowa" zawierając przy tym kontrakt na jego gruntowną przebudowę. Początkowo miała się ona zakończyć w 2009 roku i kosztować niecały miliard dolarów. Podczas prac okazało się jednak, że lotniskowiec jest w znacznie gorszym stanie, niż zakładano podczas negocjacji. Wymianie uległo praktycznie całe wnętrze jednostki. Przebudowano też pokład, tak aby mogły z niego operować normalne samoloty, a nie tylko VTOL, czyli maszyny pionowego startu i lądowania. Z radzieckiego okrętu pozostał kadłub i niewiele więcej.
Autor: mk//bgr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Siewmasz