Nowozelandzki rybak podczas połowów na Pacyfiku nagle wypadł za burtę i spędził blisko 24 godziny na zimnych, wzburzonych wodach. Mężczyzna przeżył, utrzymując się na wodzie, krótko w towarzystwie rekina, i używając swojego zegarka, by zwrócić uwagę przepływającej łodzi.
Nowozelandzki rybak Will Fransen wypadł za burtę swojej łodzi bez kamizelki ratunkowej na wodach u wybrzeży Wyspy Północnej 2 stycznia podczas próby wyholowania marlina, ryby, której średnia masa ciała ma około 100 kg.
- Wiedziałem, że moje szanse mimo tego, że raczej jestem całkiem pozytywnie nastawiony, nie są zbyt duże - powiedział w czwartkowym wywiadzie państwowej telewizji TVNZ.
Zwrócił uwagę służb przy pomocy zegarka
Will przeżył utrzymując się na wodzie, krótko w towarzystwie rekina, i używając swojego zegarka, by zwrócić uwagę przepływającej łodzi.
James Mcdonnell, jeden z jego ratowników, powiedział, że Fransen był „niezwykle blady i niesamowicie zmarznięty”, kiedy wyciągnęli go z wody 3 stycznia po południu.
- To niesamowita historia i nie sądzę, żeby zbyt wiele osób nam uwierzyło, ale Will jest i może nam o tym opowiedzieć - dodał.
Will powiedział, że w wyniku tej próby nie doznał obrażeń i planuje ulepszyć poręcze zabezpieczające na swojej łodzi, której jeszcze nie odnaleziono.
Źródło: PAP