Po co 240 policjantom "maleńkiego księstwa" 70 tysięcy sztuk naboi z gazem? Niemcy zaczynają zadawać pytania

Źródło:
PAP, sueddeutsche.de

Dokąd jest eksportowany gaz pieprzowy z Niemiec? Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" ujawnił pismo, które jest odpowiedzią na zapytanie posła Bundestagu do rządu federalnego w tej sprawie. Lista importerów substancji, często używanej do tłumienia protestów, obejmuje między innymi Chiny, Chile i Rosję.

- W Niemczech ludzie lubią rozmawiać o prawach człowieka i uzasadnionych protestach przeciwko niedemokratycznym rządom. Ale jednocześnie zapewniamy środki, które tłumią takie protesty - uzasadniał na łamach dziennika "Sueddeutsche Zeitung" poseł Lewicy, Michel Brandt, który zasiada w parlamentarnej komisji do spraw praw człowieka.

Oglądaj TVN24 w internecie>>>

Na szczycie listy krajów, którym Niemcy dostarczają policyjne środki drażniące, takie jak gaz pieprzowy, czy naboje z gazem CS (drażniący bojowy środek trujący) znajduje się Andora.

"Maleńkie księstwo Andora w Pirenejach nie stało się jeszcze miejscem gwałtownych zamieszek. W państwie małym, które od dziesięcioleci ma reputację raju podatkowego, prawie 80 000 mieszkańców prowadzi raczej spokojne życie" - podał w środowej publikacji "Sueddeutsche Zeitung". "240 policjantów wystarczy do utrzymania porządku. Do czego w takim razie potrzebuje dziesiątek tysięcy niemieckich nabojów z gazem pieprzowym? I dlaczego głód Andory na ten towar rośnie z każdym rokiem?" - stawia pytanie gazeta.

Tłumienie protestów na ulicach stolicy Białorusi TUT.by

"Rozsądne założenie"

Według danych z federalnego ministerstwa spraw wewnętrznych, w 2017 roku księstwo pozyskało 29607 jednorazowych nabojów do gazu pieprzowego. W następnym roku Andora zwiększyła swoje zamówienie do 36 533 zestawów nabojów z gazem pieprzowym. W 2019 roku liczba ta ponownie się podwoiła do 68 592 sztuk.

- Zamówili prawie 70 000 nabojów dla 240 policjantów w całej Andorze - mówi poseł Brandt. - Zadaję sobie pytanie: czy to trafia do krajów, które mają zakaz importu? Rozsądne jest założenie, że zagrażające zdrowiu substancje drażniące byłyby odsprzedawane w najgorszym przypadku do krajów, do których Niemcy nie mogą dostarczać. Należy to pilnie wyjaśnić - apelował.

"Reszta zawierającej osiem stron listy rodzi również pytania dotyczące środków kontroli. W 2018 roku niemieckie firmy dostarczyły 50 kilogramów drażniącej mieszanki gazowej do Chin, gdzie łamanie praw człowieka jest na porządku dziennym" - podał "Sueddeutsche Zeitung". "W następnym roku było to już 100 kilogramów. Chile, gdzie policja z ogromną surowością rozprawiała się z demonstrantami w 2019 roku, wielokrotnie otrzymywało z Niemiec sprzęt do rozpylania pieprzu" - dodała gazeta.

Ukraina w gronie odbiorców

125 kilogramów drażniącego gazu pieprzowego trafiło na Ukrainę w 2017 roku, a kolejne 107 kilogramów w 2019 roku. Kolejne partie trafiły do Tunezji, Somalii, Rosji, Egiptu, Singapuru i Kataru. Jak ujawnił "Sueddeutsche Zeitung", Zjednoczone Emiraty Arabskie otrzymały zaś cztery armatki wodne.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: PAP, sueddeutsche.de