Dziesięć brunatnych niedźwiedzi pilnowało plantacji marihuany w Kanadzie - tak wynika z ustaleń tamtejszej policji. Misie, wyjątkowo ponoć łagodne i spokojne, pracowały dla dwóch mężczyzn hodujących nielegalnie rośliny. Mężczyźni zostali aresztowani. Z misiami na razie nie wiadomo co zrobić.
Niezwykłą historię opisują w czwartek amerykańskie i brytyjskie media. Zgodnie z przekazanymi przez kanadyjską policję informacjami, w okolicy jeziora Christina w kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej odkryto plantację marihuany. Na trop wpadli tamtejsi policjanci. Jakież musiało być ich zdziwienie, kiedy w pobliżu nielegalnego poletka natknęli się na... brunatne niedźwiedzie.
Zwierzęta, których było 10 (niektóre media podają, że 13) zdawały się pilnować plantacji liczącej 1000 (według innych danych 2,3 tys.) krzaczków konopii indyjskich. Misie patrolowały okolicę, broniąc dostępu. I choć policjanci trzymali broń w pogotowiu, okazało się, że niedźwiedzie są wyjątkowo łagodne. Najwyraźniej były przyzwyczajone do obecności człowieka. Niektórzy funkcjonariusze ośmielili się nawet robić z nimi zdjęcia.
Spokojne, na diecie warzywnej
- Były spokojne, po prostu sobie siedziały i obserwowały, co się dzieje - mówi jeden z policjantów, Fred Mansveid. - W którymś momencie jeden z nich wszedł na bagażnik policyjnego samochodu, chwilę tam pozostał i potem zeskoczył - relacjonuje mężczyzna.
Weterynarze oceniają, że misie były na diecie składającej się z jedzenia dla psów i warzyw. W Kanadzie dokarmianie niedźwiedzi jest zgodne z prawem. Powoduje to jednak oswajanie dzikich w końcu zwierząt. Zachęcone często podchodzą blisko ludzkich osiedli w poszukiwaniu jedzenia.
Policjanci aresztowali dwie osoby odpowiedzialne za plantację. Nie wiadomo jeszcze, co stanie się z niedźwiedziami. Być może będą musiały zostać uśpione, jeśli okaże się, że są niebezpieczne.
Źródło: Reuters, BBC, Washington Post
Źródło zdjęcia głównego: Reuters