Nie będzie próby wydobycia ciał polskich marynarzy i Filipińczyka, którzy zginęli w styczniowej katastrofie statku Cemfjord - informuje BBC News.
Armator statku firma Brise Shiffahrts Gmbh z Hamburga przekazał, że na taką decyzję "wpłynął szereg czynników". Wśród powodów wskazano m.in. zagrożenie życia ratowników i głębokość, na jakiej znajduje się wrak.
Katastrofa statku
Jednostka widziana po raz ostatni 2 stycznia ok. godz. 13.30 została znaleziona 24 godziny później przez załogę przepływającego przez cieśninę Pentland Firth promu Hrossey.Ta znalazła jednak tylko kadłub statku unoszący się nad wodą, z całą resztą 83-metrowego giganta już zatopioną.
Kadłub utrzymywał się na powierzchni przez dobę, po czym również zniknął pod wodą.
Przez dwa dni na wodach północnej Szkocji Polaków i Filipińczyka szukało pięć zespołów straży przybrzeżnej i cztery łodzie patrolowe ratownictwa morskiego. Nad nimi latały dwa helikoptery starające się zlokalizować tratwy ratunkowe lub inne części statku, który nie nadał żadnego sygnału S.O.S. i zatonął najprawdopodobniej po zderzeniu z wielką falą w piątkowy wieczór lub w nocy z piątku na sobotę.
The MAIB has now completed both the Multibeam side scan sonar and ROV surveys of Cemfjord pic.twitter.com/4JHFVk4gMT— MAIB (@maibgovuk) February 10, 2015
Autor: kło//gak/kwoj / Źródło: BBC News