"Nie mamy wątpliwości, to reżim dokonał ataków". Ale widmo interwencji się oddala


Nie mamy żadnych wątpliwości, że w Syrii została użyta broń chemiczna - ogłosiła administracja prezydenta Baracka Obamy. Kongresmen Eliot Engel poinformował w piątek, że dowodem na to są przechwycone zapisy rozmów między wysokimi rangą syryjskimi urzędnikami.

Engel powiedział też, że ewakuacja większości personelu reżimu Baszara el-Asada znajdującego się w Damaszku świadczy o tym, że władza "była gotowa na coś wielkiego jak atak chemiczny".

Engel wziął udział w konsultacjach w ramach telekonferencji, które z grupą czołowych deputowanych oraz członków kongresowych komisji ds. bezpieczeństwa narodowego przeprowadzili wieczorem w czwartek doradcy ds. bezpieczeństwa i wywiadu prezydenta Baracka Obamy, a także sekretarz stanu John Kerry i minister obrony Chuck Hagel. Podstawą konsultacji, jak zapowiadał już wcześniej rzecznik Obamy Josh Earnest miały być informacje z raportu wywiadu USA ws. użycia broni chemicznej w Syrii. Raport ma zostać opublikowany, ale Earnest zastrzegł, że nie wszystkie informacje wywiadu zostaną ujawnione. Mówił, że istnieje też inny tajny raport. "Wszyscy, którzy go widzieli w Kongresie i wśród przywódców innych państw doszli do tej samej oceny, że to reżim Baszara el-Asada odpowiada za użycie broni chemicznej" - powiedział Earnest.

Amerykańskie media powołując się na źródła rządowe poinformowały wcześniej, że w raporcie wywiadu, który zostanie opublikowany nie ma dowodów w sposób "definitywny" łączących ataki z broni chemicznej 21 sierpnia pod Damaszkiem z prezydentem Asadem.

Coraz dalej od interwencji

W czwartek perspektywa międzynarodowej akcji przeciw Syrii wyraźnie się oddaliła. Brytyjska Izba Gmin (niższa izba parlamentu) sprzeciwiła się wnioskowi premiera Davida Camerona o interwencję wojskową w celu ukarania syryjskiego reżimu.

Cameron zapewnił, że uszanuje stanowisko parlamentu. Wcześniej obok Francji, to Wielka Brytania od miesięcy najbardziej naciskała na międzynarodowe zaangażowanie w konflikt w Syrii.

Wypowiadając się już po głosowaniu w brytyjskiej Izbie Gmin rzeczniczka ds. Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA Catlin Hayden zapewniła, że Stany Zjednoczone podejmując decyzję ws. ewentualnej operacji będą kierować się interesem narodowym. Zasugerowała tym samym, że USA mogą zdecydować się na samodzielną interwencję, bez sojuszników. Powtórzyła też słowa Obamy, że "kraje, które łamią międzynarodowe normy dotyczące broni chemicznej, muszą zostać rozliczone".

Ale także w amerykańskim parlamencie rosną obawy, co do interwencji w Syrii, zarówno wśród Republikanów jak i Demokratów. Jak pisze "Washington Post" w czwartek pod listem z apelem do Obamy, by interwencję poprzedziło głosowanie w Kongresie, było podpisanych już ponad 50 Demokratów. W środę pod listem podpisało się 98 Republikanów i 18 Demokratów, donosił z kolei "New York Times"

Chiny: Nie naciskać na Radę Bezpieczeństwa

W Nowym Jorku po raz kolejny zebrali się stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ, by porozmawiać o sytuacji w Syrii. Spotkanie zakończyło się po godzinie, bez podjęcia jakichkolwiek decyzji. Dyplomaci nie chcieli wypowiadać się o przebiegu zebrania. - Nie podniesiono niz nowego - powiedział jeden z nich.

Minister spraw zagranicznych Chin Wang Yi zastrzegł, że przed zakończeniem dochodzenia inspektorów Organizacji Narodów Zjednoczonych w sprawie użycia broni chemicznej w Syrii Rada Bezpieczeństwa ONZ nie może być zmuszana do jakichkolwiek działań. Jak podała oficjalna chińska agencja informacyjna Xinhua, w rozmowie telefonicznej z sekretarzem generalnym ONZ Ban Ki Munem Yi zapewnił o poparciu Pekinu dla niezależnego i obiektywnego śledztwa oenzetowskich inspektorów, wolnego od wszelkich nacisków i ingerencji z zewnątrz. Szef chińskiej dyplomacji podkreślił jednocześnie, że nie można z góry osądzać wyników inspekcji, zanim zostanie ona zakończona.

Chiny i Rosja nie chcą interwencji

Chiny, tak jak Rosja, mają prawo weta w RB ONZ. Oba państwa sprzeciwiają się interwencji wojskowej w Syrii. Rosja twierdzi, że nie ma dowodów na to, iż za atak chemiczny na przedmieściu Damaszku odpowiada reżim syryjski. Zachód rozważa akcję militarną przeciwko reżimowi syryjskiemu w celu ukarania władz za stosowanie broni masowego rażenia. Zgodnie z prawem międzynarodowym broń chemiczna jest nielegalna.

Autor: ktom/ja / Źródło: reuters, pap

Tagi:
Raporty: