Dwaj domniemani podejrzani o zamach na Siergieja Skripala, Aleksandr Pietrow i Rusłan Boszyrow, którzy rozmawiali z telewizją RT, przedstawili minimalne informacje o sobie; część obserwatorów uznała wywiad za nieprzekonujący - pisze "Niezawisimaja Gazieta".
Dziennik w piątkowym wydaniu wylicza wątpliwości, jakie wyraziła część obserwatorów i blogerów w Rosji komentujących wywiad. "Może się wydawać, że Pietrow i Boszyrow nie tylko są wyraźnie zdenerwowani (co w tym wypadku jest zupełnie zrozumiałe), ale i wyraźnie w niektórych fragmentach 'szarżują'. Rodzaj pracy, który zadeklarowali, całkiem pasuje do fizycznej budowy ciała i niezręcznego sposobu wyrażania się, ale wtedy dziwne wydaje się żywe zainteresowanie architekturą klasyczną. Takich ludzi na urlopie łatwiej można sobie wyobrazić w jakimś klubie nocnym niż oceniających piękno angielskiego gotyku" - zauważa "Niezawisimaja Gazieta".
Relacjonując przebieg wywiadu, zauważa, iż rozmówcy RT "oświadczyli, że Aleksandr Pietrow i Rusłan Boszyrow to ich prawdziwe nazwiska, ale nie pokazali dowodów tożsamości". "Nie pracują w (wywiadzie wojskowym) GRU, są przeciętnymi biznesmenami w sferze fitnessu, zdrowego żywienia i żywności sportowej (...), ale odmówili podania szczegółów, by nie narażać swoich partnerów. Często razem jeżdżą do Europy - zarówno w celach biznesowych (...), jak i spędzając wspólnie urlop. Na pytanie, czemu tak często są razem, odpowiedzieli wymijająco ('nie wchodźmy w życie prywatne'), czym od razu - być może celowo - tworzą wersję o tym, że łączące ich relacje wykraczają poza przyjaźń i biznes" - wylicza dziennik. Zdaniem gazety pojawia się pytanie, jak mężczyźni skontaktowali się z prowadzącą wywiad szefową telewizji RT Margaritą Simonjan. Na początku wywiadu powiedziała ona, iż zadzwonili na jej telefon komórkowy. Jednak za najważniejszą wątpliwość "NG" uznaje to, iż rozmówcy RT nie potwierdzili swojej tożsamości dokumentami i nie opowiedzieli dokładnie o swoim biznesie.
Cytowana przez dziennik politolożka Tatiana Stanowaja ocenia, że celem wywiadu było "stworzenie obrazu, który zasadniczo różni się od wyobrażeń na temat umownego 'Jamesa Bonda'". "Stąd takie elementy, jak słabość i wrażliwość psychiczna, niewysoki poziom intelektualny, aluzje do nietradycyjnej orientacji seksualnej. To powinno w rezultacie doprowadzić publiczność do wniosku, że tacy 'agenci specjalni' GRU nie istnieją" - ocenia "NG". Prognozuje ona, iż rosyjsko-brytyjska "wojna na wersje" w sprawie zamachu na Skripala będzie miała ciąg dalszy. "Posunięcie w grze, które wokół 'sprawy Skripalów' zrobiła wczoraj Rosja, nie było ostatnie" - podsumowuje gazeta.
Rosyjska wersja z turystami
W nadanym w czwartek przez RT wywiadzie dwaj mężczyźni przedstawiający się jako Aleksandr Pietrow i Rusłan Boszyrow zapewnili, że to oni widnieją na fotografiach podejrzanych o zamach na Skripala przedstawionych przez policję brytyjską. Oświadczyli, że byli w Salisbury na początku marca w celach turystycznych, m.in. po to, by zobaczyć tamtejszą katedrę, a pojawili się tam dwukrotnie, gdyż w zwiedzaniu przeszkodziła im pogoda. Zaprzeczyli, by mieli związek z GRU i odpowiedzieli przecząco na pytanie, czy wjeżdżając do Anglii mieli ze sobą flakonik perfum marki Nina Ricci. Takiego fałszywego opakowania, zdaniem brytyjskich śledczych, użyto do przewiezienia bojowego środka trującego użytego w zamachu. Brytyjskie MSZ określiło przedstawiony w RT wywiad jako kłamliwy i zapewniło, że Londyn jest przekonany, iż podejrzani o zamach na Skripala są oficerami GRU i że posłużyli się bronią chemiczną.
Atak na Skripala
Skripal, były pułkownik GRU i współpracownik wywiadu brytyjskiego oraz jego córka Julia zostali znalezieni nieprzytomni na początku marca br. w angielskim Salisbury. Skripal mieszkał tam od czasu swego wyjazdu z Rosji, gdzie został skazany za szpiegostwo na rzecz Wielkiej Brytanii. Władze brytyjskie uznały, iż Skripalów próbowano otruć bojowym środkiem trującym określanym jako Nowiczok i opracowanym w ZSRR. Ofiary ataku hospitalizowano. W późniejszych miesiącach poinformowano, że Skripalowie opuścili szpital, jednak publicznie pojawiła się jedynie Julia. Zamach w Salisbbury wywołał największy kryzys w relacjach rosyjsko-brytyjskich od czasu zimnej wojny.
Autor: mtom / Źródło: PAP