- We wtorek premier Nepalu podał się do dymisji.
- Tego samego dnia w kraju przywrócono dostęp do mediów społecznościowych po kilku dniach od wejścia w życie zakazu.
- Protesty jednak trwają, przerodziły się w antyrządowe manifestacje. Demonstrujący podpalili budynek parlamentu.
Dzień po wybuchu gwałtownych zamieszek w stolicy Nepalu, Katmandu, we wtorek premier tego kraju K.P. Sharma Oli zrezygnował ze stanowiska, o czym poinformował jego doradca Prakash Silwal.
Tego samego dnia władze przywróciły dostęp do 26 platform społecznościowych, z których korzystania wcześniej zakazały. Cytowany przez lokalne media minister komunikacji Prithvi Subba Gurung potwierdził, że rząd zniósł blokadę podczas nadzwyczajnego posiedzenia, które odbyło się w poniedziałek wieczorem.
Protesty trwają
Decyzja nie uspokoiła jednak tysięcy demonstrujących. Reuters podaje, że mimo obwiązującej godziny policyjnej we wtorek protesty trwały nadal. Podpalony został budynek parlamentu, a na zdjęciach i nagraniach widać unoszące się nad nim kłęby dymu. Protestujący podpalali także inne budynki rządowe oraz domy niektórych polityków, w tym prywatny dom ustępującego szefa rządu. Lokalne media informują, że część ministrów ewakuowano z miasta wojskowymi śmigłowcami.
Zakaz mediów społecznościowych nie jest jedynym powodem protestów, w których biorą udział zwłaszcza młodzi ludzie. Demonstrują też oni z powodu sięgającego 10 proc. bezrobocia i panującej w kraju korupcji.
We wtorek doszło do starć z policją, ludzie wykrzykiwali hasła przeciwko premierowi, podpalali opony, rzucali kamieniami w funkcjonariuszy. Do Katmandu we wtorek zmierzają też setki Nepalczyków spoza stolicy, chcących wesprzeć trwające protesty. Jak poinformował urząd lotnictwa cywilnego Nepalu, z powodu protestów do odwołania zamknięto międzynarodowe lotnisko Tribhuvan w Katmandu.
Polski MSZ wydał ostrzeżenie dla podróżujących do Nepalu, zalecając przebywającym tam osobom, by pozostały w bezpiecznym miejscu i stosowały się do zaleceń władz lokalnych.
Zakaz mediów społecznościowych w Nepalu
W zeszłym tygodniu w życie wszedł zakaz funkcjonowania platform społecznościowych, takich jak m.in.: Facebook, Messenger, Instagram, YouTube, WhatsApp, X, LinkedIn, Snapchat, Reddit, Discord, Pinterest, Signal, Threads, WeChat i Tumblr. Władze oskarżyły je o nieprzestrzeganie nowych krajowych przepisów. Doprowadziło to do wybuchu gwałtownych zamieszek w Katmandu, ale także innych miastach. W ich wyniku życie straciło co najmniej 19 osób, a około stu zostało rannych. By uspokoić tłum, policja użyła m.in. armatek wodnych i gazu łzawiącego.
Wcześniej premier Oli oświadczył, że jest "głęboko zasmucony" ofiarami "tragicznego incydentu" i zapowiedział śledztwo w tej sprawie. W liście opublikowanym przez media przekazał, że "rząd nie był zwolennikiem blokowania mediów społecznościowych i zapewni warunki do ich używania". Dodał, że zostanie powołana komisja do zbadania protestów.
Organizatorzy protestów nazwali je "demonstracjami pokolenia Z", ponieważ wynikają z frustracji młodych korupcją i sytuacją ekonomiczną. Reuters zauważa, że od czasu zniesienia monarchii w 2008 roku kraj pogrążony jest w politycznej niestabilności i gospodarczej niepewności. Trwające protesty są tam zaś największymi od dekad.
Autorka/Autor: pb//az
Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/NARENDRA SHRESTHA