- Informacje z różnych źródeł wskazują na to, że to syryjski reżim jest odpowiedzialny za atak bronią chemiczną na przedmieściach Damaszku - oznajmił sekretarz generalny NATO, Anders Fogh Rasmussen. Dodał przy tym, że "nie może to pozostać bez odpowiedzi". Tymczasem Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki Mun poinformował, że inspektorzy pracujący w Syrii potrzebują jeszcze co najmniej czterech dni na badania na miejscu.
Jak oznajmił Rasmussen, NATO "uważnie przygląda się" sytuacji w Syrii. Dotychczas zebrane informacje mają wskazywać na reżim, jako stronę odpowiedzialną za wielki atak gazowy na przedmieściach Damaszku. Według sekretarza generalnego Sojuszu użycie broni masowego rażenia jest "nie do zaakceptowania i nie może pozostać bez odpowiedzi". - To rażące naruszenie wieloletnich norm i praktyki międzynarodowych. Osoby odpowiedzialne muszą zostać pociągnięte do odpowiedzialności - zapowiedział Rasmussen.
Potrzeba czasu
Sekretarz Generalny ONZ zaapelował wcześniej, aby pozwolić specjalistom na dokończenie badań. - Pracują oni bardzo ciężko, w nadzwyczaj niebezpiecznych okolicznościach. Pozwólmy im zakończyć prace w ciągu czterech dni - powiedział Ban Ki Mun na konferencji prasowej w Hadze.
Dyplomata zaznaczył, że później trzeba będzie przeprowadzić "analizy naukowe z ekspertami". - Myślę, że wtedy będziemy musieli przedstawić raport Radzie Bezpieczeństwa (ONZ), by podjęła działania, które uzna za konieczne - dodał Ban Ki Mun.
Jak powiedział w środę rano specjalny wysłannik ONZ i Ligi Arabskiej do Syrii Lakhdar Brahimi, dotychczas zebrane dowody wskazują na to, że użyto "jakiejś substancji chemicznej, która zabiła wiele osób". Zastrzegł przy tym, że interwencja zbrojna powinna nastąpić tylko za zgodą Rady Bezpieczeństwa ONZ. - Nie wiem, co zdecyduje prezydent Obama i amerykańska administracja. Ale prawo międzynarodowe jest jasne - powiedział Brahimi dziennikarzom w Genewie.
Inspektorzy ponownie na miejscu masakry
Eksperci ONZ, którzy w poniedziałek prowadzili inspekcje na zachodnich peryferiach Damaszku Mudamija, w środę skierowali się na wschodnie przedmieście. Po kilku godzinach wrócili do hotelu w centrum stolicy.
We wtorek inspektorzy pozostali w hotelu, ponieważ według władz nie było dość bezpiecznie aby mogli wyruszyć w teren. W poniedziałek ich konwój został ostrzelany. Nikomu nic się nie stało.
Inspektorom w poniedziałek udało się porozmawiać z ofiarami chemicznego ataku, zebrali też próbki od ofiar. Nie wiadomo, kiedy zostaną podane pierwsze wyniki ich badań.
Wcześniej w środę Ban Ki Mun namawiał w do rozwiązania konfliktu syryjskiego na drodze dyplomatycznej. - Dajcie szansę pokojowi, dajcie szansę dyplomacji - powiedział sekretarz generalny ONZ przemawiając w haskim Pałacu Pokoju w stulecie jego wybudowania. Pałac jest siedzibą m.in. Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości.
Komentując jego słowa, agencja Reutera wyrażała przypuszczenie, że dopóki w Syrii przebywają inspektorzy, ewentualna interwencja zbrojna Zachodu nie jest prawdopodobna.
Autor: mk/jk / Źródło: Reuters, bbc.co.uk, PAP
Źródło zdjęcia głównego: US Navy