Odłożyła leczenie, żeby ocalić syna. Chora na białaczkę nastolatka nie żyje

[object Object]
Brianna Rawlings urodziła syna w 26. tygodniu ciążyFacebook/Brianna Rawlings
wideo 2/5

Tragiczny finał historii, która poruszyła internautów. Nie żyje Brianna Rawlings, pochodząca z Sydney nastolatka, u której zdiagnozowano złośliwą odmianę białaczki. Kilka miesięcy wcześniej zmarł jej nowo narodzony syn - miał zaledwie 12 dni.

18-letnia Brianna była w 17. tygodniu ciąży, kiedy zdiagnozowano u niej złośliwą i rzadką odmianę białaczki.

Dziewczyna trafiła do szpitala w Sydney, gdzie musiała podjąć trudną decyzję. Mimo wyczerpującego bólu i ciągłej gorączki Bree postanowiła, że będzie przyjmować jedynie lekkie dawki chemioterapii. Chciała w ten sposób zwiększyć szanse swojego dziecka na przeżycie.

Intensywne leczenie 18-latki miało rozpocząć się po porodzie. Na ten cel siostra Brianny, Kourt Rawlings, założyła internetową zbiórkę pieniędzy.

W ciągu czterech miesięcy darczyńcy wpłacili ponad 21 tysięcy dolarów, w akcji wzięło udział około 400 osób.

Narodziny syna

Bree urodziła synka Kydena przez cesarskie cięcie na początku września, trzy miesiące przed planowanym terminem. Była wtedy w 26. tygodniu ciąży, a lekarze przyspieszyli poród dla bezpieczeństwa dziecka.

"Nic bardziej mnie nie uszczęśliwia, niż patrzenie na mojego syna, który rośnie w oczach i jest staje się coraz silniejszy" - napisała wówczas na Facebooku Brianna.

O trudnej sytuacji na bieżąco informowała też siostra chorej. "Dziecko pokazuje teraz swoją siłę na intensywnej terapii, a Bree dochodzi do siebie i przygotowuje się na kolejną dawkę chemii” - pisała Kourt na stronie internetowej zbiórki.

"Nasza dziewczyna jest wojowniczką"

Kyden przeżył jedynie 12 dni, zmarł z powodu infekcji żołądka. "Aniołkowi urosły skrzydła i opuścił zrozpaczonych rodziców" - napisała Kourt. Mimo przeżytej traumy, stan Bree poprawił się. Nastolatka przybrała na wadze i mogła się coraz swobodniej poruszać, a nawet opuszczać szpital. "Nasza dziewczyna jest wojowniczką" - skomentowała Kourt.

Pojawiło się kolejne światełko w tunelu - młodszy brat Brianny, Tyrone, miał zostać dawcą szpiku.

"Wszechświat potrafi być okrutny"

Przeszczep miał się odbyć 6 grudnia. Niestety dwa tygodnie przed planowaną operacją stan Bree bardzo się pogorszył.

"Wszechświat potrafi być okrutny. Przeszczep i chemoterapia nie mają już większego sensu" - napisała Kourt na stronie zbiórki 25 listopada. Ostatnią deską ratunku miał być lek, którego jedna dawka kosztowała trzy tysiące dolarów - a miał być przyjmowany co trzy tygodnie.

"Leć wysoko"

1 stycznia Kourt poinformowała o śmierci siostry. Bree odeszła 29 grudnia, w wieku 19 lat. "Nasza piękna Brianna osiągnęła kres swojej ziemskiej wędrówki i połączyła się ze swoim synkiem Kydenem. Jesteśmy całkowicie załamani, ale jednocześnie spokojni, wiedząc, że Bree już nie cierpi. (...) Leć wysoko i bądź przewodniczką dla tych, którzy nie wiedzą, jak sobie poradzić bez twojego zaraźliwego uśmiechu" - napisała Kourt na stronie zbiórki.

Zakończenie zbiórki

23 stycznia siostra Brianny poinformowała o oficjalnym zakończeniu internetowej kampanii. "Pragnę podziękować z głębi serca wszystkim, którzy wsparli Bree i naszą rodzinę. Jesteśmy wdzięczni za waszą hojność i dobre słowa. Życzę wam wszystkim szczęścia i zdrowia" - możemy przeczytać w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej zbiórki.

Autor: mbl/ja / Źródło: gofundme.com, Facebook, Dailymail

Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Brianna Rawlings