"Największe łupienie diamentów od czasów Cecila Rhodesa"

Diamenty kuszą od wieków
Diamenty kuszą od wieków
Źródło: Wikipedia/Swamibu (CC-BY)

Diamenty wartości co najmniej 2 mld dolarów skradzione ze złóż Marange w Zimbabwe zasiliły krąg bliskich prezydenta Roberta Mugabego, międzynarodowych handlarzy i pośredników - twierdzi w raporcie kanadyjska organizacja pozarządowa PAC.

Według opublikowanego w poniedziałek raportu Partnership Africa Canada (PAC), złoża Marange w Zimbabwe, należące do najzasobniejszych na świecie, stały się miejscem "największego łupienia diamentów od czasów Cecila Rhodesa". Nazwisko Rhodesa, odkrywcy słynnych złóż w Kimberley, polityka i potentata diamentowego, założyciela spółki De Beers, dało nazwę Rodezji Południowej, którą dzisiejsze Zimbabwe nosiło do uzyskania w 1980 roku niepodległości. (Rodezja Północna stała się w 1964 roku Zambią). Wschodnie złoże Marange jest eksploatowane od 2006 roku. Kontrolę nad eksploatacją sprawuje od 2008 roku rząd Zimbabwe. Kraj ten dzięki Marange stał się jednym z większych diamentowych graczy na świecie. Ale zyski ze sprzedaży nie trafiają w całości do kasy państwowej, a dowody wskazują na to, że zasilają wspólników Mugabego.

Czubek góry lodowejWedług raportu 2 mld dolarów, które nie trafiły do skarbu państwa, to zaledwie "ostrożne szacunki".W 2010 roku czołowi eksperci, m.in. Belg Filip van Loere pracujący na zlecenie rządu Mugabego, przewidywali, że Zimbabwe może produkować od 30 do 40 mln karatów diamentów rocznie, co stanowi równowartość 2 mld dolarów rocznie - podaje raport PAC. Większość zysków z diamentów ginie wskutek braku przejrzystości danych na temat wydobycia i dochodu ze sprzedaży, niedoszacowania ich wartości, przemytu i "wysokiego stopnia zmowy" ze strony urzędników. Pod koniec tego roku do Dubaju zostały wyeksportowane diamenty z Marange o łącznej wadze 10 mln karatów za 600 mln dolarów; według PAC jest to sztucznie zaniżona kwota. Te same kamienie w Dubaju zostały sprzedane do Suratu w Indiach (światowego centrum obróbki diamentów) za sumę dwukrotnie większą. Zaniżona cena eksportowa pokazuje "schemat manipulacji cenowej, za którym kryją się indyjscy nabywcy i ich sprzymierzeńcy w Zimbabwe, z którymi, jak się uważa, dzielą się zyskami" - czytamy w raporcie.

Zaginione milionyJego autorom nie udało się wytropić, co stało się z partią diamentów o łącznej wadze 2,5 mln karatów, wycenionej na około 200 mln dolarów, która w tajemniczy sposób znikła w listopadzie zeszłego roku.Oskarżenia ze strony PAC są "fałszywe" - powiedział Goodwills Masimirembwa, prezes jednej z państwowych spółek górniczych w Marange, Zimbabwe Mining Development Company. Zamiast sugerować "zmowę między akcjonariuszami, policją, nadzorem nad zasobami mineralnymi kraju", PAC powinien "wyjść z konkretnymi zarzutami, a wtedy policja je zbada" - dodał. PAC, która była członkiem pierwotnym Procesu Kimberley (KPCS - Kimberley Process Certification Scheme), prowadzącego walkę z handlem tzw. krwawymi diamentami, lecz wycofała się z niego dwa lata temu, w swoim raporcie krytykuje również to rozwiązanie z zakresu miękkiego prawa międzynarodowego. PAC argumentuje, iż zezwolenie na sprzedaż diamentów z kopalni Marenge dyskredytuje KPCS, ponieważ pozwala na ich wydobycie i sprzedaż, nie dając możliwości otwartego prześledzenia całej tej drogi. Proces Kimberley to proces certyfikacji wprowadzony rezolucją ONZ uchwaloną w celu potwierdzenia pochodzenia surowych diamentów ze źródeł wolnych od konfliktów militarnych.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Czytaj także: